Uczestnicy
schodzili się do Parku PZKO powoli, czekając na poprawę pogody. Organizatorzy z
Klubu Młodych „Gróń” byli jednak pewni, że w końcu pojawią się setki osób.
– W
tym roku udało nam się sprzedać w przedsprzedaży rekordową liczbę 600 biletów,
dla porównania – w zeszłym roku tylko 350 (choć później bawiło się ok. 1000
uczestników). Wczoraj, dzień przed imprezą, kupiło bilety ze 150 osób –
zdradził w rozmowie z „Głosem” jeden z głównych organizatorów, Michael Rucki.
Tegoroczna
edycja była piętnasta, w związku z tym Rucki wspomniał początki jedynej takiej
zabawy w hawajskim stylu na Zaolziu. – Hawaii Party była początkowo spotkaniem
Klubu Młodych w Bystrzycy. Młodzi uczyli się mieszania drinków, bawili się. To
podobało się innym, pytali, czy mogą dołączyć i tak stopniowo impreza rosła.
Zaczęto przywozić piasek – najpierw trochę, potem więcej, wreszcie wybudowano
scenę.
GALERIE Hawaii Party
Popołudniowy
program organizatorzy zazwyczaj przygotowują z myślą o rodzinach z małymi
dziećmi – i tak było również w tym roku, choć dzieci było nieco mniej.
Przygotowano dmuchany zamek, malowanie twarzy, a na piaszczystej „plaży” odbył
się konkurs dla dzieci. W tym roku zamiast budowania zamków był do pokonania
plażowy tor – trzeba było biec slalomem, skakać, przejść po sznurku, zrobić
babkę z piasku. Na każdego małego uczestnika czekała nagroda w postaci zabawek
do piaskownicy.
O
godzinie 18.00 rozpoczął się koncert zaolziańskiej kapeli The Synks. Młodzi
wykonawcy zaserwowali słuchaczom znane utwory w wersji „po naszymu”. Większość
uczestników słuchała koncertu pod parasolami lub pod zadaszeniem, lecz
najbardziej zagorzali fani bez względu na aurę oklaskiwali i dopingowali
wykonawców na piasku przed plenerową sceną.
Po
koncercie zaczęło się rozpogadzać i do Parku PZKO docierało coraz więcej osób.
Do późnej nocy bawiono się przy muzyce DJ Bodzio i DJ Luke High. Bogdan
Hajduk (DJ Bodzio) jest związany z imprezą niemal od początku.
– To
jest piętnasta edycja, a ja grałem na jakichś dziesięciu, może dwunastu –
liczył na szybko w rozmowie z „Głosem”. Jakie gatunki puszcza najczęściej? –
Staram się tak to łączyć, aby dla każdego coś się znalazło. Jest muzyka
elektroniczna, ale także polska klasyka, o to staram się dbać tutaj na Zaolziu,
aby były polskie utwory.
Jednym
z najbardziej rozpoznawalnych elementów Hawaii Party są drinki. Sabina
Wojnar, wiceprezes Klubu Młodych „Gróń”, uchyliła rąbka tajemnicy.
– Bary
obsługuje piętnaście osób. Niektórzy mieszają drinki już od kilku lat, inni są
nowi, pierwszy raz próbują to robić, ale wtedy mają przy sobie starszych
kolegów, którzy im pomagają. Dzisiaj jeszcze przed rozpoczęciem Hawaii Party
kolega Michał z firmy, z którą współpracujemy, prowadził taki trochę warsztat
mieszania drinków – powiedziała „Głosowi”. Zdradziła,
że największym powodzeniem spośród wielu rodzajów drinków cieszą się mojito
oraz cuba libre, popularny jest także dżin z tonikiem.
Posiłki
zapewniały lokalne firmy gastronomiczne. Była nawet pieczona na miejscu pizza,
przygotowywana przez „pizzaiolo” z Wędryni występującego pod pseudonimem
Pizzarovski. Pan Marek zdradził, że sam nauczył się języka włoskiego, a pizzę
piecze na przeróżnych imprezach plenerowych – szykuje się m.in. na „Gorolski
Święto”. Jednym z trzech gatunków była pizza o swojskiej, choć dość niezwykłej nazwie
„Gore stodoła” – jak można się domyślić, bardzo ostra.