No właśnie, co może na urlopie robić dziennikarz? Powiem może za siebie. Podczas każdego wyjazdu, czy to polskiego, czy zagranicznego, staram się kupować lokalną prasę. Oczywiście nie po to, żeby dowiedzieć się, co dzieje się na świecie, bo Facebook, Instagram i Twitter wyprzedzają papierową konkurencję nie tyle o godziny, co o lata świetlne. Bardziej interesuje mnie sposób łamania gazet, poruszana tematyka, rozłożenie akcentów na poszczególnych stronach. Najciekawsze pomysły zawsze można przenieść na lokalne podwórko.

Przed kilkoma dniami gościłem w Beskidzie Sądeckim. Już pierwszego dnia kupiłem miejscową gazetę. „Gazeta Krakowska”, bo o niej mowa, ukazuje się od 1949 roku na terenie Małopolski. Na jednej z kolejnych stron kolorowego magazynu weekendowego znalazłem artykuł „Zapomniana tragedia polskich kolejarzy w Czechach”. Przeczytałem z uwagą, a po powrocie do domu skontaktowałem się z redakcją w Krakowie, prosząc o możliwość jego przedrukowania.

Na pewno warto wrócić do wydarzeń sprzed 46 lat w małej wiosce pod Brnem, tym bardziej że już wkrótce będą miały swój dalszy ciąg... Na pewno na urlopie warto czasem pomyśleć o pracy.

Miłej lektury.