piątek, 26 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Marii, Marzeny, Ryszarda| CZ: Oto
Glos Live
/
Nahoru

Głos naczelnego: #transgraniczność | 12.05.2020

500 złotych – od takiej kwoty zaczyna się trzydniowa wycieczka do Pragi oraz Skalnego Miasta. Jeżeli doliczymy do tego inne, drobne, koszty, kwota na pewno się zwiększy, ale i tak będzie do „łyknięcia” dla przeciętnego zjadacza chleba. Dziś, w dobie pandemii, podobną kwotę pracownik transgraniczny z Polski musi wydać na test na koronawirusa. 

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 15 s
Fot. Norbert Dąbkowski
 
Jeżeli wynik będzie negatywny, będzie mógł pracować przez miesiąc w Republice Czeskiej, aż do kolejnego badania. W Polsce badanie kosztuje około 500 złotych, w RC znajdziemy miejsca, w których zapłacimy 2000 koron.

***

Kilka lat temu ze sztuką „Nie mów nikomu” przyjechał na teatralny festiwal do Cieszyna i Czeskiego Adam Ziajski ze Sceną Roboczą z Poznania. To eksperyment, bo główne role grają w niej osoby niesłyszące, które opowiadają o swoim wykluczeniu. Jednym z elementów sztuki była możliwość napisania na kartce słowa, które potem aktorzy odegrali na scenie. Kiedy Ziajski przeczytał karteczkę skreśloną przeze mnie, tylko się uśmiechnął pod nosem. Jak bowiem oddać gestami „transgraniczność?”. Dziś, w dobie pandemii, mamy do czynienia z podobną sytuacją. Wszyscy mówią i tęsknią za transgranicznością w pełnym wydaniu, ale jej najbardziej realnym wyrazem są póki co protesty, kiedy mieszkańcy lewego i prawego brzegu Olzy machają do siebie przez graniczną rzekę.

***

W ostatnich tygodniach strony polska i czeska zrobiły dużo, żeby ułatwić pracownikom transgranicznym swobodne przemieszczanie się. Ale wciąż została jedna górka do pokonania – kosztowny test, na który wiele osób zwyczajnie nie stać. Gra toczy się o wysoką stawkę. Laboratoria po obu stronach granicy mogą teoretycznie liczyć na duży zysk. Biorę kalkulator do ręki i liczę: według różnych danych, w województwie morawsko-śląskim pracuje około 15 tys. osób, które mieszkają na co dzień w Polsce. Gdyby każdy pracownik transgraniczny zdecydował się na test, dałoby to zawrotną kwotę 30 milionów koron (przy założeniu, że test został wykonany po czeskiej stronie). Nie sądzę jednak, że o to idzie w tej całej pandemicznej układance. Czyli o pieniądze.

Bardziej wskazany byłby natomiast zdrowy rozsądek. Wyobraźmy sobie taką sytuację: test wypadł negatywnie, na drugi dzień pracownik transgraniczny ma kontakt z zarażonym, łapie wirusa. Przechodzi chorobę bezobjawowo, więc codziennie dojeżdża do pracy, siejąc COVID-19 dalej. I gdzie w tym wszystkim sens i logika!?




Może Cię zainteresować.