środa, 1 maja 2024
Imieniny: PL: Józefa, Lubomira, Ramony| CZ:
Glos Live
/
Nahoru

Nasz Głos: Matura nie tylko we śnie | 04.04.2020

Co roku, dzięki rubryce „Gimplok”, mam możliwość okazyjnego towarzyszenia maturzystom w czasie egzaminów dojrzałości. Kto wie, czy w tym roku odbędą się matury. Być może nie... ale nie zazdrościłabym im jednak tego „komfortu”. 

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 15 s
Fot. Norbert Dąbkowski

 
Pamiętam, że kiedy byłam dzieckiem, w czasie spotkań rodzinnych tato często opowiadał historyjki z wojska. Zwykle były to zabawne epizody, którymi bawił całe towarzystwo. Ponieważ wujek pracował w kopalni, w związku z czym nie odbywał zasadniczej służby wojskowej, a pozostałymi słuchaczami były kobiety i dzieci, jego opowieści były bezkonkurencyjne. 

Nie sądzę, że te przeszło dwa lata, które tato spędził w jednostce, należały do tych beztroskich i najbardziej radosnych. Stanowiły jednak ten rodzaj przeżyć, które nosi się jeszcze długo w sobie. Podobnie jest z maturą. Kiedy bowiem ostatnio otworzyliśmy w domu ten temat, moi rodzice przyznali z kolei, że nawet jeszcze teraz, po siedemdziesiątce, przyśni im się czasem ten egzamin. Precyzując, konkretnie chodzi o ten moment bezpośrednio przed wyjściem z domu, będący mieszanką napięcia psychicznego, strachu i kompletnej pustki w głowie. 

Co roku, dzięki rubryce „Gimplok” mam możliwość okazyjnego towarzyszenia maturzystom w czasie egzaminów dojrzałości. Wpadam do szkoły, najpierw, kiedy nieco skrępowani piszą pracę pisemną z języka polskiego (ta akurat miała się odbyć dzisiaj), potem kiedy nerwowo całą klasą spotykają się na inauguracji matur ustnych, i wreszcie, kiedy wychodzą już „po” tak okropnie szczęśliwi, że mam ochotę ich objąć. 

Kto wie, czy w tym roku odbędą się matury. Być może nie i nauczyciele tylko na podstawie trzech ostatnich świadectw półrocznych wypiszą oceny na maturalnej cenzurce. Nie będzie niepewności, spoconych dłoni, gałki w gardle, tylko jasny wynik, który już teraz każdy maturzysta sam może sobie obliczyć. Nie zazdroszczę im jednak tego „komfortu”. Każdy bowiem, kto zdawał kiedyś maturę, przyzna mi chyba rację, że dla tej nieopisanej ulgi, nieograniczonej wolności, świata stojącego otworem warto było się zmierzyć ze strachem, tremą, a czasem także lenistwem. Dlatego życzę wszystkich czwartoklasistom, by tak ułożyły się sprawy, by również w tym roku zabrzmiało na korytarzach szkolnych owo triumfalne „yes i by jeszcze po latach mogli się budzić w środku nocy oblani zimnym potem, że to przecież dziś jest matura. 



Może Cię zainteresować.