piątek, 26 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Marii, Marzeny, Ryszarda| CZ: Oto
Glos Live
/
Nahoru

Zdaniem Łukasza Klimańca: Dziewczyny, uśmiechacie się, jak kiedyś! | 18.10.2022

Serwus, czołem, pewnie czekaliście na tego e-maila, zastanawiając się „kiedy on w końcu napisze” – to pierwsze zdanie wiadomości, jaką niedawno otrzymałem. Jej tytuł, choć lakoniczny („25-lecie”), jasno wskazywał, że chodzi o spotkanie klasowe ćwierć wieku po maturze. A właściwie o jego organizację, w którą – wraz z czwórką kolegów i koleżanek – jestem zaangażowany. 

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 15 s
Fot. Norbert Dąbkowski/canva.com/szb
 

Zjazdy absolwentów, spotkania klasowe to bardzo fajna sprawa. W piątek takie wydarzenie organizowała Szkoła Podstawowa z Polskim Językiem Nauczania w Czeskim Cieszynie. Absolwenci z roczników kończących się liczbą „2” i „7” mieli okazję spotkać się po latach, nadrobić towarzyskie zaległości, poznać się na nowo („przepraszam, a ty kim jesteś? Staszek? O rany, nie poznałam cię!”) i fajnie spędzić czas. Była okazja do wzruszeń, wspomnień i dobrej zabawy.

Organizacja spotkań klasowych wymaga zaangażowania zazwyczaj wąskiego grona osób. Samo się przecież nie zrobi. A to oznacza poświęcenie swojego wolnego czasu, wykonania nieraz kilku telefonów lub odwiedzin czyjegoś domu rodzinnego, by ustalić aktualny adres dawnego kolegi lub koleżanki. Frajda z takiej podróży do przeszłości bywa duża, ale czasem usłyszane „po co mi zawracasz głowę, nie chcę iść na żadne takie spotkanie” potrafi ostudzić zapał organizacyjny.

Znam przykłady zgranych społeczności klasowych, które spotykają się regularnie od lat, nie bacząc na to czy przypada okrągła rocznica ukończenia szkoły podstawowej czy – dajmy na to – 53 lata od pożegnania podstawówki. Wystarczy sygnał, wyznaczenie daty i miejsca, by żyjący jeszcze koledzy i koleżanki ze szkolnej ławy znów bawili się we własnym gronie. Ale znam i takie przypadki, gdzie nie ma specjalnej chęci organizowania podobnych zjazdów, a dawni koledzy i koleżanki nie utrzymują ze sobą kontaktów. Przypomina się wtedy gorzka puenta piosenki Jacka Kaczmarskiego „Nasza klasa” – „Kto pamięta, że to w końcu jedno i to samo drzewo...”.

Na szczęście spotkania klasowe mają to do siebie, że więcej w nich plusów, niż minusów, a udział w nich bywa okazją do odnowienia (lub wzmocnienia) kontaktów z dawnymi kolegami i koleżankami. Są też zastrzykiem pozytywnej energii – bardzo spodobało mi się zdanie jednego z uczestników zjazdu absolwentów czeskocieszyńskiej podstawówki: „W ogóle się nie zmieniliśmy! Dziewczyny, uśmiechacie się, jak kiedyś”. I tego trzymać się trzeba.



Może Cię zainteresować.