Portrety z duszą. Rozmowa z Monicą Ramszą | 20.12.2024
Monica Ramsza nie fotografuje
pejzaży. W centrum jej uwagi stoi człowiek. Mówi, że sukces i kariera w
dziedzinie fotografii nie były jej głównym celem. Chciała „tylko” robić bardzo dobre
zdjęcia. Wychodzą jej takie, że zbiera za nie medale.
Ten tekst przeczytasz za 9 min. 30 s
Monica Ramsza (z prawej) w towarzystwie Natalii Niemen. Fot. Norbert Dąbkowski
Skąd się biorą ludzie na pani
fotografiach?
– Modelki i modelów do swoich
autorskich projektów wybieram według ściśle określonych kryteriów. Bardzo
chętnie wyszukuję ich na ulicy. Siedzimy w kawiarni, rozmawiamy i nagle
zauważam osobę, która ma w sobie to esencjonalne „coś”. Tkwić ono może np. w
stylu poruszania się, w sposobie gestykulacji, lub w tym, jak mówi. Czasami mogą
to być trudno uchwytne niuanse, rude włosy lub uśmiech Mony Lisy. W przypadku
kobiet, to rodzaj, że tak powiem, drugoplanowego piękna, obok którego zdecydowanie
nie można przejść obojętnie. Wtedy podchodzę, przedstawiam, czym się zajmuję,
pokazuję zdjęcia. Prawie zawsze osoby te się zgadzają i mogą wtedy powstać zdjęcia,
które określam jako bardzo dobre. Takie wychwytywanie modelów na ulicy to
początek długiego i skomplikowanego procesu, zanim zostanie doprowadzony do etapu
sesji zdjęciowej.
Jak ludzie reagują
na pani bądź co bądź niespodziewaną propozycję?
– Bywają
zaskoczeni. Zwykle nie są przekonani, że nadają się do tej roli. Czasami słyszę
odpowiedź: „Ja? Przecież ja nie jestem modelką/modelem!” albo „Ja nie jestem
ładna”. W fotografii chodzi jednak o coś więcej.
Do końca pozostało 80% artykułu.
Jeżeli jesteś zainteresowany dostępem do strefy PREMIUM, załóż konto i wybierz jeden z pięciu dostępnych pakietów. Miesięczny dostęp tylko 49 CZK! Wypróbuj jeszcze dziś.
Chcete li pokračovat ve čtení článku, založte si účet a vyberte si jeden z pěti balíčků. Měsícní předplatné jen za 49 Kč! Vyzkoušejte ještě dnes.