Na granicy księstwa Drobika: Na pierwszym trójstyku | 07.11.2023
Noc spędzona
na granicy Księstwa Cieszyńskiego odchodzi w zapomnienie. Kończę śniadanie w
schronisku na Klimczoku, piję kawę, patrzę na pogniecioną nieco mapę Jonasza
Nigriniego i wiem, że trzeba iść dalej. Pierwsze kroki: Przełęcz Karkoszczonka,
drogą królewską, drogą zbójnicką, drogą turystów.
Ten tekst przeczytasz za 6 min.
Na Przełęczy Karkoszczonka w Beskidzie Śląskim. Na pierwszym planie schronisko Chata Wuja Toma. W oddali majaczy Magura, pod którą stoi schronisko PTTK. Fot. Wikimedia.org
***
Schronisko
na Klimczoku dało odpoczynek, ale też przyzwoliło na to, żeby od rana przyspieszyć
kroku, zobaczyć więcej, przenieść się znów na granicę Księstwa Cieszyńskiego,
które co prawda zniknęło ponad sto lat temu, ale ciągle uwodzi swoją
wyjątkowością. Kończę więc kawę, zakładam plecak, patrzę na mapę Nigriniego i
idę przed siebie, najpierw na sam szczyt Klimczoka, bo schronisko przecież na
szczycie nie jest. A przyznać trzeba, że sam wierzchołek daje nieco inną
perspektywę, jest zresztą swoistym trójstykiem. To właśnie na szczycie
Klimczoka spotykają się zupełnie współczesne granice trzech miejscowości –
połączonych ze Śląska i Małopolski Bielska-Białej i Bystrej oraz Szczyrku, o
którym na początku chciałem napisać, że jest zupełnie małopolski, ale intuicja
mi nie pozwala. Mogę co najwyżej powiedzieć, że historycznie nigdy nie należał
do Księstwa Cieszyńskiego, a więc był już za granicą. Więcej: Do końca pozostało 80% artykułu.
Jeżeli jesteś zainteresowany dostępem do strefy PREMIUM, załóż konto i wybierz jeden z pięciu dostępnych pakietów. Miesięczny dostęp tylko 49 CZK! Wypróbuj jeszcze dziś.
Chcete li pokračovat ve čtení článku, založte si účet a vyberte si jeden z pěti balíčků. Měsícní předplatné jen za 49 Kč! Vyzkoušejte ještě dnes.