Podróże małe i duże Skałki: Tragiczny exodus | 10.06.2025
Wspominałem,
że przypomnę dziś o Alfonsie Matterze – i nie będę gołosłowny. Czas najwyższy,
można by rzec, ponieważ w ostatnim czasie robi się na jego temat głośno. Winnymi
zamieszania są inicjatorzy upamiętnienia Mattera poprzez nadanie jego imienia
jednemu z cieszyńskich rond. Czy zasłużenie? Jak najbardziej! Spieszę wyjaśnić
dlaczego...
Ten tekst przeczytasz za 4 min.
Fot. Jakub Skałka
Alfons
Matter urodził się 9 marca 1853 r. Jego korzenie sięgały okolic szwajcarskiego
Berna, skąd przodek, Rajmund, w połowie XVII w. przybył do Cieszyna. Tu osiadł,
uzyskał prawa miejskie i dał początek linii, która przez trzy kolejne wieki
tworzyła historię grodu nad Olzą. Choć zarówno rodzina Alfonsa, jak i rodzina
jego żony Anny, związane były z cieszyńskim cechem rzeźniczym, on sam wybrał
dla siebie inną ścieżkę. Odziedziczył ziemię na przedmieściach, nie bez kozery
przezwaną wkrótce „Matterbergiem”, otworzył cegielnię i został kamienicznikiem.
Współpracując
z miejscowymi architektami i firmami budowlanymi, doprowadził do powstania
znacznej części zabudowy, na przełomie XIX i XX w. wyrastającej w pierzejach
ulic Sienkiewicza, Stalmacha czy Świeżego. Budynki sprzedawał następnie lub
wynajmował osobom prywatnym i instytucjom, także polskim, co stało się
przyczyną nie lada skandalu, o którym za chwilę. Materiałów pod budowę
dostarczała jego własna, zlokalizowana nieopodal cegielnia, którą w latach 90.
przeniósł do Ropicy. Jej biuro, podobnie jak mieszkanie Matterów, znajdowało
się w willi na ul. Willowej, z czasem przemianowanej na ul. Sienkiewicza.
***
Z
czego wynikł ów skandal? Alfons Matter, należący do prominentnych niemieckich
towarzystw, ba, członek Wydziału Gminnego, czyli dawnego odpowiednika Rady
Miejskiej, wynajął Polakom jedną ze swoich nieruchomości pod urządzenie pierwszego
polskiego gimnazjum w regionie. Odważył się na to mimo otwartej krytyki i
towarzyskiego wykluczenia ze strony miejscowej elity. Gdyby tego było mało, kilka
lat później udostępnił Macierzy Szkolnej kolejną kamienicę, tym razem na
potrzeby polskiej szkoły ludowej.
Matter
działał na wielu frontach. Był zarządcą Towarzystwa Strzeleckiego, członkiem
zarządu Volksbanku, hojnie łożył na budowę cieszyńskiego teatru i szpitala.
Przede wszystkim zasłużył się jednak na rzecz pożarnictwa, pełniąc przez ponad
40 (!) lat funkcję komendanta Ochotniczej Straży Pożarnej. Za zasługi
nagradzano go wielokrotnie, bez względu na zmieniający się klimat polityczny.
Gdy cesarz Franciszek Józef wizytował remizę wybudowaną za komendantury Mattera,
podarował mu spinkę z brylantem. W 1921 r., a więc już po odzyskaniu
niepodległości, powstałą za jego sprawą dzielnicę miasta oficjalnie nazwano „Materówką”.
W 1932 r. uroczyście wręczono mu medal za zasługi dla pożarnictwa, zaś polska
prasa – nie zważając na to, że nawet nie posługiwał się językiem polskim – bez
oporów nazywała go „jednym z najwięcej poważanych obywateli w Cieszynie”.
***
Alfons
i Anna Matterowie doczekali się siódemki dzieci, z których większość osiadła w
Niemczech i w Austrii. W Cieszynie pozostała najstarsza córka, Alicja, żona
Andrzeja Kusionowicza (Grodyńskiego), któremu więcej uwagi poświęciliśmy w
ostatnim artykule. Po tragicznej śmierci pierwszej żony Matter ożenił się po
raz drugi, ze znacznie młodszą, pochodzącą z Frydku guwernantką, Adelą.
Zamieszkali wspólnie w kamienicy nieopodal willi, którą zajmowali do 1947 r.
***
Jak
kończy się historia Alfonsa Mattera? Smutno, lecz znamiennie dla czasów
sowieckich. Nazwisko Mattera, wówczas schorowanego
dziewięćdziesięcioczterolatka, zostało dopisane do listy osób przeznaczonych do
wysiedlenia. Choć jako posiadacz 2. kategorii volkslisty miał prawo do
rehabilitacji sądowej, z niejasnych przyczyn nigdy do niej nie doszło. Może
miało to związek z posiadanymi kamienicami, które po wysiedleniu przeszły na
własność państwa. Choć całe życie przeżył w Cieszynie, zmarł na wygnaniu –
podczas drogi podupadł na zdrowiu, a śmierć zastała go w gliwickim szpitalu.
Szczęśliwie jego ciało sprowadzono jednak na Cmentarz Komunalny, gdzie, w
rodzinnej ziemi, spoczywa do dziś.
Jakub Skałka