niedziela, 15 czerwca 2025
Imieniny: PL: Jolanty, Lotara, Wita| CZ: Vít
Glos Live
/
Nahoru

Podróże małe i duże Skałki: Tragiczny exodus | 10.06.2025

Wspominałem, że przypomnę dziś o Alfonsie Matterze – i nie będę gołosłowny. Czas najwyższy, można by rzec, ponieważ w ostatnim czasie robi się na jego temat głośno. Winnymi zamieszania są inicjatorzy upamiętnienia Mattera poprzez nadanie jego imienia jednemu z cieszyńskich rond. Czy zasłużenie? Jak najbardziej! Spieszę wyjaśnić dlaczego...

Ten tekst przeczytasz za 4 min.
Fot. Jakub Skałka

Alfons Matter urodził się 9 marca 1853 r. Jego korzenie sięgały okolic szwajcarskiego Berna, skąd przodek, Rajmund, w połowie XVII w. przybył do Cieszyna. Tu osiadł, uzyskał prawa miejskie i dał początek linii, która przez trzy kolejne wieki tworzyła historię grodu nad Olzą. Choć zarówno rodzina Alfonsa, jak i rodzina jego żony Anny, związane były z cieszyńskim cechem rzeźniczym, on sam wybrał dla siebie inną ścieżkę. Odziedziczył ziemię na przedmieściach, nie bez kozery przezwaną wkrótce „Matterbergiem”, otworzył cegielnię i został kamienicznikiem.
Współpracując z miejscowymi architektami i firmami budowlanymi, doprowadził do powstania znacznej części zabudowy, na przełomie XIX i XX w. wyrastającej w pierzejach ulic Sienkiewicza, Stalmacha czy Świeżego. Budynki sprzedawał następnie lub wynajmował osobom prywatnym i instytucjom, także polskim, co stało się przyczyną nie lada skandalu, o którym za chwilę. Materiałów pod budowę dostarczała jego własna, zlokalizowana nieopodal cegielnia, którą w latach 90. przeniósł do Ropicy. Jej biuro, podobnie jak mieszkanie Matterów, znajdowało się w willi na ul. Willowej, z czasem przemianowanej na ul. Sienkiewicza.

***

Z czego wynikł ów skandal? Alfons Matter, należący do prominentnych niemieckich towarzystw, ba, członek Wydziału Gminnego, czyli dawnego odpowiednika Rady Miejskiej, wynajął Polakom jedną ze swoich nieruchomości pod urządzenie pierwszego polskiego gimnazjum w regionie. Odważył się na to mimo otwartej krytyki i towarzyskiego wykluczenia ze strony miejscowej elity. Gdyby tego było mało, kilka lat później udostępnił Macierzy Szkolnej kolejną kamienicę, tym razem na potrzeby polskiej szkoły ludowej.
Matter działał na wielu frontach. Był zarządcą Towarzystwa Strzeleckiego, członkiem zarządu Volksbanku, hojnie łożył na budowę cieszyńskiego teatru i szpitala. Przede wszystkim zasłużył się jednak na rzecz pożarnictwa, pełniąc przez ponad 40 (!) lat funkcję komendanta Ochotniczej Straży Pożarnej. Za zasługi nagradzano go wielokrotnie, bez względu na zmieniający się klimat polityczny. Gdy cesarz Franciszek Józef wizytował remizę wybudowaną za komendantury Mattera, podarował mu spinkę z brylantem. W 1921 r., a więc już po odzyskaniu niepodległości, powstałą za jego sprawą dzielnicę miasta oficjalnie nazwano „Materówką”. W 1932 r. uroczyście wręczono mu medal za zasługi dla pożarnictwa, zaś polska prasa – nie zważając na to, że nawet nie posługiwał się językiem polskim – bez oporów nazywała go „jednym z najwięcej poważanych obywateli w Cieszynie”.

***

Alfons i Anna Matterowie doczekali się siódemki dzieci, z których większość osiadła w Niemczech i w Austrii. W Cieszynie pozostała najstarsza córka, Alicja, żona Andrzeja Kusionowicza (Grodyńskiego), któremu więcej uwagi poświęciliśmy w ostatnim artykule. Po tragicznej śmierci pierwszej żony Matter ożenił się po raz drugi, ze znacznie młodszą, pochodzącą z Frydku guwernantką, Adelą. Zamieszkali wspólnie w kamienicy nieopodal willi, którą zajmowali do 1947 r.

***

Jak kończy się historia Alfonsa Mattera? Smutno, lecz znamiennie dla czasów sowieckich. Nazwisko Mattera, wówczas schorowanego dziewięćdziesięcioczterolatka, zostało dopisane do listy osób przeznaczonych do wysiedlenia. Choć jako posiadacz 2. kategorii volkslisty miał prawo do rehabilitacji sądowej, z niejasnych przyczyn nigdy do niej nie doszło. Może miało to związek z posiadanymi kamienicami, które po wysiedleniu przeszły na własność państwa. Choć całe życie przeżył w Cieszynie, zmarł na wygnaniu – podczas drogi podupadł na zdrowiu, a śmierć zastała go w gliwickim szpitalu. Szczęśliwie jego ciało sprowadzono jednak na Cmentarz Komunalny, gdzie, w rodzinnej ziemi, spoczywa do dziś.
Jakub Skałka



Może Cię zainteresować.