Skałka: Ponad chmurami | 15.06.2023
„Wzloty aeroplanowe przyczyniają się w olbrzymiej części do poznania nowej sztuki zdobywania powietrza, a przez zapoznanie nas z aparatem będą one miały i charakter naukowy – tak w październiku 1912 r. redaktorzy „Dziennika Cieszyńskiego” zachęcali czytelników do zakupu biletów wstępu na lotnicze pokazy Michała Scipio del Campo.
Ten tekst przeczytasz za 3 min. 60 s
Fot. JAKUB SKAŁKA
Nestor polskiego lotnictwa, który rok wcześniej jako pierwszy Polak przeleciał nad Warszawą, zawitał do Cieszyna na zaproszenie Macierzy Szkolnej, by – jak wspominał po latach – „zrobić na złość Niemcom”. Żukowskie pola zgromadziły wówczas kilkanaście tysięcy widzów i, choć pierwszy pokaz zakończył się spektakularnym niepowodzeniem, kilka dni później podjęto kolejną próbę. Ta zaś okazała się pierwszym w pełni udanym popisem podniebnych akrobacji nad Olzą.
***
Odtąd samoloty przecinały cieszyńskie niebo coraz częściej. Wraz z wybuchem Wielkiej Wojny rozpoczęły się regularne loty kurierskie z Galicji do Wiednia, zwykle obierające okrężną, bezpieczniejszą drogę nad Bramą Morawską, a więc i Śląskiem Cieszyńskim. Widok lecących maszyn powoli więc powszedniał, ale dalej stanowił nie lada zjawisko, o czym świadczą wzmianki o przelotach zamieszczane na łamach lokalnej prasy. Oczom mieszkańców coraz częściej ukazywały się także aeroplany wojskowe: z początku austriackie, z biegiem lat polskie, niekiedy francuskie; w przededniu wybuchu II wojny światowej niepokoiła obecność niemieckich, zaś w obliczu jej końca – rosnąca liczba sowieckich.
Zagłębiając się w opracowania historyków lotnictwa, można by odnieść wrażenie, że Cieszyn z przyległościami stanowił niegdyś prawdziwą potęgę awiacji, dysponując infrastrukturą lotniczą za każdym rogiem. W latach 30. XX wieku w Aleksandrowicach k. Bielska rzeczywiście, z inicjatywy Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, powstało profesjonalne lotnisko, do dziś stanowiące bazę Aeroklubu Bielsko-Bialskiego. W podobnym czasie organizowano teren pod pas startowy na przedmieściach Mistka; frydecko-mistecki Podbeskidzki Klub Awiatyczny do dziś działa zresztą aktywnie. Ważna rola u schyłku rządów Habsburgów, a następnie w międzywojniu, przypadła też lotnisku polowemu przy cieszyńskiej Grabinie. Niezależnie jednak od lotniczej bazy, zagęszczenie podniebnego ruchu wiązało się z coraz większą liczbą przymusowych lądowań, które w praktyce odbywały się... tam, gdzie było trzeba. W efekcie odnaleźć możemy zapisy o awaryjnych lądowaniach w Chybiu, Jaworzu, Brzezówce, Ochabach, a nawet w Cieszynie, na pagórkowatym skądinąd, Mnisztwie. Większość takich lądowań kończyła się pomyślnie, wchodząc w zasób chętnie przytaczanych anegdot. Za przykład niech posłuży przymusowe lądowanie pocztowego aeroplanu w kwietniu 1918 r. Niespodziewanych lotników mieszkańcy miasta przyjęli ciepło i słodko, przynosząc kawę i kołacze – i to mimo trwającego wówczas kryzysu aprowizacyjnego! Ci zaś postanowili zrewanżować się w drodze powrotnej. Pewnego dnia oczom Cieszyniaków ukazała się lecąca nisko maszyna. Dwupłatowiec, wykonawszy akrobacje nad rynkiem, przeleciał pomiędzy wieżą ratuszową i Hotelem „Pod Jeleniem”, a jeden z pilotów wyrzucił z pokładu bukiet bzów i torebkę z pozdrowieniami od poczty polowej. Rzecz jasna, nie wszystkie awarie kończyły się równie pomyślnie. Wiele z nich doprowadziło do tragedii, kosztując lotników życie. Tak było w przypadku jednej z najgłośniejszych przedwojennych katastrof lotniczych, w której na terenie Cierlicka życie stracili Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura.
***
W dziejach awiacji na Śląsku Cieszyńskim zapisały się samoloty wojskowe, sportowe i pocztowe, ale nie pasażerskie. Pod tym względem region niezmiennie pozostaje w cieniu portów lotniczych w Balicach, Pyrzowicach czy Ostrawie, a ruch turystyczny uzależniony jest od naziemnych środków komunikacji. W obliczu 120-letniej rocznicy pierwszego udanego przelotu samolotowego, którą Europa świętować będzie w grudniu tego roku, warto jednak przypomnieć, od jak dawna Cieszyniacy śledzą proces podboju przestworzy.