Piłkarze Trzyńca zanotowali w weekend dziewiątą porażkę w drugoligowym sezonie. Na Stadionie Rudolfa Łabaja podopieczni trenera Martina Zbončáka przegrali z Brnem 0:1.
Lider tabeli ustawił poprzeczkę wysoko, gospodarze nawiązali jednak z Brnem wyrównaną walkę. – Zadecydowała nasza słaba skuteczność i jeden duży błąd w środku pola, po którym goście wyprowadzili kontrę, jak się później okazało, na wagę trzech punktów – skomentował spotkanie na Leśnej szkoleniowiec Trzyńca Martin Zbončák. Kontratak Brna został zatrzymany faulem bramkarza Adamuški, a z podyktowanego karnego w 36. minucie bezbłędnie trafił Řezníček.
Trzyńczanie wcale nie zaliczyli słabego spotkania. Walczyli, stosowali pressing zgodnie z zaleceniami trenerów, zabrakło tylko wartości dodanej w postaci bramki. Najbliżej strzelenia gola był – i to trzykrotnie – napastnik Michal Petráň. Podbeskidzki klub w tabeli plasuje się na ostatnim miejscu, nie składa jednak broni. – Walczymy dalej – zadeklarował Zbončák.