Nie tego spodziewali się kibice siatkarskiej reprezentacji Polski, którzy niemal w całości wypełnili w środę wieczorem trybuny Tauron Areny w Krakowie. Niestety w barażu o miejsce w ćwierćfinale mistrzostw Europy biało-czerwoni gładko przegrali ze Słowenią 0:3 i tym samym odpadli z turnieju. O nie lada sensację postarali się natomiast Czesi, którzy w drugim meczu barażowym, w katowickim Spodku pokonali obrońców tytułu, Francuzów 3:1 i zameldowali się w ćwierćfinale mistrzostw Europy.

Tegoroczny czempionat miał być prawdziwym siatkarskim świętem nad Wisłą, jednak Polacy nie zdołali zakwalifikować się do najlepszej ósemki turnieju. W barażach o ćwierćfinał przegrali 0:3 z aktualnymi wicemistrzami Europy. Słoweńcy dwa pierwsze sety wygrali do 21, w trzecim pozwolili Polakom zdobyć o dwa oczka mniej. Biało-czerwonym zabrakło przede wszystkim skuteczności, w efekcie zostali sklasyfikowani na dziesiątej pozycji, co oznacza, że zanotowali najsłabszy występ od 8 lat.

– To był ciężki dzień. Mieliśmy ogromną chęć zwycięstwa z Rosją, ale Słowenia grała bardzo dobrze i my nie byliśmy w stanie nic zmienić. Mieliśmy złą skuteczność w ataku, złe przyjęcie. To była ogromna różnica, bowiem przeciwnik od razu zaczął dobrze w ofensywie – mówił po przegranym meczu ze Słowenią trener Polaków, Włoch Ferdinando De Giorgi.

Tymczasem reprezentacja Czech, która pokonała w środę Francję 3:1 (25:21, 21:25, 25:21, 25:20) i stała się sprawcą największej sensacji turnieju, w dzisiejszym ćwierćfinale zmierzy się w katowickim Spodku z drużyną Niemiec. Początek meczu o godz. 17.30.