Stalownicy po piątkowej porażce z Kometą Brno przystępowali do niedzielnego spotkania ze świadomością, że kolejna przegrana, w dodatku przed własną publicznością, może wyzwolić prawdziwą lawinę hejtu. Zwycięstwo 5:4 zrodziło się w bólu.

Hokejowa wymiana ciosów – tak można w skrócie scharakteryzować niedzielne popołudniowe zawody w Werk Atenie. Stalownicy prowadzili od 9. minuty z kija Marka Daňo, goście jednak błyskawicznie zareagowali, wyrównując po strzale Plekanca, którego obsłużył Jágr. W trzeciej tercji, po bramce Jágra na 3:4, trzynieccy kibice zaczęli głośno krzyczeć na przemian dwa hasła: „budíček” (pobudka) i „My chcemy Trzyniec”. Te motywacyjne slogany szybko poskutkowały wyrównującym golem z kija Martina Růžički. W 52. minucie gospodarze znów wyszli na prowadzenie – Tomáš Marcinko zgasił świetnie podanie od Daňo i strzałem z bekhendu nie dał szans kladeńskiemu golkiperowi. Prowadzenie 5:4 utrzymało się już do końca spotkania. Kladno próbowało odmienić losy meczu w power play, ale bezskutecznie. 

W tym tygodniu pod Jaworowym zrealizowano dwa ciekawe zakupy – sprowadzono kanadyjskiego obrońcę Adama Smitha, a także Lukáša Kaňáka z Pilzna. Smith w dzisiejszym meczu jeszcze nie był do dyspozycji trenerów, Kaňák pojawił już się na liście meczowej.

Więcej z hokejowych stadionów we wtorkowym, drukowanym wydaniu gazety.