piątek, 16 maja 2025
Imieniny: PL: Andrzeja, Jędrzeja, Małgorzaty| CZ: Přemysl
Glos Live
/
Nahoru

Spadali z nieba i roweru. Weekendowe wypadki w górach | 20.04.2020

Do tragicznego w skutkach incydentu doszło w sobotę wieczorem na zboczach Filipki. Upadku z roweru nie przeżył tam 43-letni rowerzysta górski. Dodatkowo pomocy wymagali w sobotę niefortunni paralotniarze, którzy rozbili się na stokach Jaworowego i Goduli. 

Ten tekst przeczytasz za 2 min.
Fot. ARC Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego

Informacja o nieprzytomnym rowerzyście, leżącym na leśnej ścieżce w okolicach Nawsia, napłynęła do pogotowia ratunkowego kilkanaście minut przed godz. 19.00. Na miejsce zdarzenia wyjechała karetka z Jabłonkowa oraz wyleciał helikopter medyczny z Ostrawy. Ratownicy medyczni poprosili o współpracę także ratowników górskich. Na nieprzytomnego rowerzystę z uszkodzonym kaskiem natknął się inny cyklista. Poszkodowany nie dawał oznak życia, więc mężczyzna rozpoczął masaż serca. Reanimację kontynuowali przybyli na miejsce ratownicy medyczni. Z pomocą specjalistycznego sprzętu oraz leków medykom udało się wznowić akcję serca i mężczyzna w stanie krytycznym został przetransportowany do Szpitala Uniwersyteckiego w Ostrawie, gdzie niestety ostatecznie zmarł. Policja badająca okoliczności tragicznego zdarzenia nie znalazła natomiast śladów udziału osób trzecich.

Interwencja w Nawsiu nie była jedyną akcją przeprowadzoną przez służby ratunkowe w Beskidach. Wcześniej pomagały one także paralotniarzom. Przed godz. 14.00 operatorzy linii alarmowej 155 otrzymali informację o upadku paralotniarza pod szczytem Jaworowego. 36-letni mężczyzna niedługo po starcie spadł z wysokości około pięciu metrów na tamtejszą nartostradę, doznając przy okazji obrażeń kręgosłupa lędźwiowego. Po otrzymaniu pierwszej pomocy przedmedycznej mężczyzna został przetransportowany helikopterem do Szpitala Uniwersyteckiego w Ostrawie.

Zgłoszenie podobnego incydentu z okolic Ligotki Kameralnej odebrali godzinę później policjanci. Przed godziną 15.00 paralotniarz wystartował ze szczytu Goduli, niestety z nieznanych powodów swój lot zakończył 30 metrów nad ziemią w koronie okazałego drzewa. Nie doznał przy tym poważnych obrażeń, ale ponieważ ani on ani jego koledzy nie byli w stanie podać dokładnego miejsca upadku, ratownicy górscy musieli przeszukać las, a następnie wspólnie ze strażakami ewakuowali niefortunnego paralotniarza z drzewa przy użyciu techniki linowej.



Może Cię zainteresować.