Dwa pierwsze miejsca, podobnie jak w ub. roku, zajmują Říčany (10 pkt.) i Praga (9,4), dwa ostatnie Karwina (0,5) i Orłowa (0). W pierwszej dziesiątce najprzyjaźniejszych miast plasuje się ponadto Brno i kilka miast leżących w pobliżu obu największych metropolii oraz Trzeboń w Czechach Południowych. W rankingu miast o poszerzonych kompetencjach najwyżej spośród miast naszego regionu uplasował się Trzyniec (160. miejsce na 206 sklasyfikowanych). 

Przy ocenie brano pod uwagę w sumie 29 kryteriów, m.in. stan środowiska naturalnego, dostępność opieki zdrowotnej oraz usług, warunki materialne mieszkańców, ale też na przykład relacje międzyludzkie. Poszczególne wskaźniki miały różną wagę. Na końcowej ocenie najbardziej zaważył przyrost liczby mieszkańców ze szczególnym uwzględnieniem migracji ludzi młodych oraz oferta miejsc pracy. W tym kontekście Karwina czy Orłowa miały znikome szanse na sukces. 

 

 

Burmistrz Orłowej Miroslav Chlubna jest rozgoryczony. – Uważamy ten projekt za nieprofesjonalny, nieobiektywny, tendencyjny i szkodzący interesom miast i gmin – napisał w oświadczeniu dla mediów. Dodał, że danymi powinno się zainteresować przede wszystkim państwo. – Miastom, które plasują się na ostatnich miejscach, powinno podać pomocną dłoń i wspierać je na wszelkie możliwe sposoby, tak jak Unia Europejska wspiera kraje mniej rozwinięte – kontynuował Chlubna, argumentując, że w rankingu publikowane są dane bez uwzględnienia położenia miast i warunków historycznych, które wpływały na ich rozwój. 

Prezes Obce v datech Jan Havránek w zasadzie zgadza się tymi argumentami. W rozmowie z „Głosem” dodał, że rozumie problemy naszego regionu, zna przedostatnią w rankingu Karwinę. Wie, że w mieście są szpitale, uzdrowisko, piękne parki. Niemniej wskaźniki rzutujące na jakość życia, m.in. demograficzne, niekorzystnie wpływają na wynik. Havránek uważa niemniej, że słabe oceny miast zagłębia węglowego paradoksalnie mogą im pomóc. 

– Fundusze Unii Europejskiej przeznaczone na transformację regionów poprzemysłowych będą trafiały nie do miast, które są w czołówce naszego rankingu, ale do tych, które są na końcu. Kiedy regiony zwracają się o pomoc finansową, argumentują to podobnymi danymi, jakie zamieszczamy w naszym rankingu. Chcą pieniędzy dlatego, że mają złą sytuację, nie dlatego, że jest dobrze – przekonuje.