Mamy dla was najnowszy drukowany »Głos« | 26.11.2024
Chociaż jeszcze nie rozpoczął się Adwent, a grudzień dopiero
zapuka do naszych drzwi, już zrobiło się świątecznie. Wszystko za sprawą Klubu
Kobiet w Piosku, który zorganizował wystawę „Świąteczny czas. Od Adwentu po
Nowy Rok”. A o czym jeszcze piszemy w najnowszym drukowanym „Głosie”? Zajrzyjmy
wspólnie do środka…
Ten tekst przeczytasz za 2 min. 15 s
Tegoroczny listopad przynosi kolejne jubileusze zespołów
regionalnych. W ostatni weekend świętowały działająca od 60 lat przy Szkole
Podstawowej i Przedszkolu im. S. Hadyny w Bystrzycy „Łączka” oraz „Bystrzyca”,
założona w 1984 roku przy Miejscowym Kole PZKO. Na naszych łamach wracamy ponadto
do jubileuszu 40-lecia „Błędowic”. Widowisko
„Bydziesz moja, bydym twój” recenzuje prof. Daniel Kadłubiec. Już w pierwszych
słowach odnosi się do nazwy widowiska, która ma znaczenie zarówno dosłowne, jak
i symboliczne, pisząc tak: „To pierwsze odnosi się do wesela, będącego jednym z
komponentów programu jubileuszowego, ważnego aktu, w czasie którego padają ważkie
słowa – bydziesz moja, bydym twoj. To drugie znaczenie każe nam się uważnie przyjrzeć
tym właśnie słowom, zdradzającym, że to nasze wesele, a jeżeli nasze, to
niezwykle istotne dla naszego trwania, a zatem i dla „Błędowic”, i dla Zaolzia jako
takiego.
Kiedy
jedni osiągają szczyty, inni szorują po dnie. Choć trudno w to uwierzyć, właśnie
stało się ono udziałem Stalowników Trzyniec, którzy po porażce 1:2 z Libercem
spadli na ostatnie miejsce w ekstraligowej tabeli. – Walczymy, ale ze zgrzytami.
Wciąż brakuje nam świeżości, popełniamy głupie błędy – przyznał po powrocie z wyjazdowego
dwumeczu napastnik Trzyńca Patrik Hrehorčák. Dobra wiadomość jest natomiast
taka, że gorzej już chyba być może i wkrótce Stalownicy powinni odbijać sie
powoli z dna. Przynajmniej żaden z kibiców nie zakłada innego scenariusza.
A
skoro mamy wtorek, to po raz kolejny oddaliśmy nasze łamy Michaelowi
Morys-Twarowskiemu, który przygotował już 246. odcinek „Cieszyńskich rodów”.
Tym razem przyjrzał się rodzinie Jebastysów. – Prawdopodobnie pierwsza wzmianka
o przedstawicielu tego rodu pochodzi z 1537 roku. Dowiadujemy się z niej, że niejaki
„Gebastis” z Jabłonkowa musiał zapłacić w Żylinie cło za towary, które przywiózł
(głównie ryby) – pisze historyk.