Mamy dla Was drukowany »Głos« | 18.02.2025
Ok. 3 tys. pracowników usług
socjalnych zajmujących się bezpośrednią opieką nad pensjonariuszami, przeważnie
seniorami brakuje na czeskim rynku pracy. Co przy starzejącym się społeczeństwie
ma ogromne znaczenie. To temat „jedynkowy” wtorkowego „Głosu”. A co w środku
wydania?
Ten tekst przeczytasz za 2 min. 15 s
Wtorek to
tradycyjnie przegląd wydarzeń weekendowych. Tym razem gościliśmy w Piosku,
gdzie w remizie sprzedawano ciastka domowej roboty. Członkinie miejscowego koła
PZKO oraz mamy miejscowych przedszkolaków i uczniów oferowały tam swoje
pokazowe wypieki. Okazją był sobotni Bal Pioszczański w gospodzie „U Turka” w
Bukowcu. Odwiedziliśmy także czeskocieszyńską „Strzelnicę”, gdzie w niedzielę
odbyło się Zebranie Członkowskie Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Sportowego „Beskid
Śląski”. Na naszych łamach piszemy o podjętych decyzjach.
W gazecie nie zabraknie także wątków kryminalnych, choć już pokrytych patyną
czasu. Oddajmy głos Michaelowi Morys-Twarowskiemu, który tym razem w rubryce „Cieszyńskie
rody” pochyla się nad Boszczykami. Oto fragment artykułu:Głośno, nie tylko na Śląsku
Cieszyńskim, było w latach 1912-1913 o Pawle Boszczyku. W prasie podawano
błędnie jego wiek, dopiero materiały ze śledztwa pozwoliły mi odnaleźć jego
metrykę chrztu. Urodził się 29 czerwca 1895 roku w Kostkowicach jako syn Jana,
chałupnika, i Ewy z domu Parot.Został aresztowany jesienią
1912 roku w Krakowie. Tak o sprawie pisał „Kurier Lwowski” (8 listopada 1912
roku): „Od paru miesięcy były warty, pełniące w podkrakowskich fortach nocną
służbę, ustawicznie niepokojone. Widziano oświetlenia fortów przy pomocy
świateł magnezjowych oraz raportowano o kręceniu się podejrzanych osób pod
fortami nocną porą. Wypadki te, które się działy po obu stronach Wisły,
niepokoiły w najwyższy sposób warty forteczne. Żandarmeria śledziła dłuższy
czas tę sprawę i dopiero przed kilku dniami udało się policji krakowskiej
aresztować dwóch ludzi, którzy oświetlali forty i niepokoili warty. Jeden z
nich podał, że nazywa się Herman Prüfer, jest poddanym niemieckim, z zawodu
jest ślusarzem. Drugi podał, że nazywa się Rudolf Fischer vel Paweł Boszczyk.
Są to młodzi ludzie, obaj liczą dopiero po 19 lat”.W 1913 roku zostali skazani
„za zbrodnię” szpiegostwa”: Prüfer na dwa lata, a Boszczyk na rok więzienia.
Ten ostatni nie przyznał się do winy; obaj odwołali się od wyroku. W cieszyńskiej
prasie nie udało mi się znaleźć informacji na temat jego dalszych losów.