sobota, 27 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Sergiusza, Teofila, Zyty| CZ: Jaroslav
Glos Live
/
Nahoru

Nie ma sprzeczności pomiędzy PZKO a Kongresem | 30.11.2017

Ten tekst przeczytasz za 4 min. 30 s
Helena Legowicz. Fot. Norbert Dąbkowski

Helena Legowicz jest kierowniczką Oddziału Literatury Polskiej w Bibliotece Regionalnej w Karwinie. Mieszka w Cieszynie, pochodzi z Olbrachcic i jest członkiem olbrachcickiego Koła Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego. Stoi na czele Stowarzyszenia Przyjaciół Polskiej Książki. W sobotę na XXIII Zjeździe Delegatów PZKO została wybrana na prezesa Zarządu Głównego. Jednego z pierwszych pozjazdowych wywiadów udzieliła „Głosowi Ludu”.


W poprzedniej kadencji pracowała pani w Zarządzie Głównym PZKO. Jak długo dojrzewała decyzja, by kandydować na prezesa?

Mogę powiedzieć, że dojrzewała ona przez całe cztery lata. Nie byłam w stu procentach przekonana, że mam na to siły, że potrafię to robić, lecz później zaczęli się do mnie zwracać różni ludzie, którzy uważali, że to byłby dobry krok. Może miesiąc przed Zjazdem Delegatów zdecydowałam się, że będę kandydowała, lecz taka ostateczna, stuprocentowa decyzja zapadła dopiero w dniu Zjazdu. Wcześniej zwróciłam się do kilku osób z pytaniem, czy będą kandydowali do Zarządu Głównego, ponieważ praca prezesa to nie jest zajęcie indywidualne, lecz współpraca z Zarządem oraz miejscowymi kołami.


Ci ludzie, których wyobrażała sobie pani jako swoich współpracowników w zarządzie, zostali do niego wybrani?

Tak. Najwięcej głosów od delegatów Zjazdu otrzymali dotychczasowi wiceprezesi Piotr Chroboczek i Andrzej Suchanek. Bardzo się z tego cieszę, ponieważ znają od podstaw tę pracę, wiedzą, na czym ona polega. Liczę na ich pomoc, tak samo jak na pomoc Anny Piszkiewicz, bardzo doświadczonej działaczki. To, myślę, będą te filary zarządu, lecz równocześnie cieszę się, że w jego skład weszli młodzi.


Prezesowanie to szeroki zakres obowiązków, łącznie z prowadzeniem Biura ZG. Jak pogodzi to pani z pracą zawodową oraz pracą społeczną w Stowarzyszeniu Przyjaciół Polskiej Książki, gdzie także jest pani prezesem?

Jeżeli chodzi o SPPK, to w ciągu 18 lat jego działalności stworzyliśmy zgrany zespół, który realizuje projekty i wszystko odbywa się bezproblemowo. Moja kadencja w Stowarzyszeniu kończy się za niespełnadwa lata – wtedy zobaczymy, co dalej. Natomiast jeśli chodzi o pracę zawodową, etatową, to daję sobie mniej więcej trzy miesiące na zorientowanie się, czy można pogodzić ją z obowiązkami prezesa PZKO. Zobaczę, jaki zakres obowiązków będą miała w Biurze ZG. Zarówno z Magdą Tomeczek, jak i Grażyną Chalupą współpracowałam już wcześniej i muszę powiedzieć, że to są bardzo kompetentne osoby. Powtórzę, co mówiłam na Zjeździe: prezesowi Ryłce trzeba oddać cześć, że uporządkował sprawy ekonomiczne, administracyjne. Dlatego myślę, że przejmowanie Biura i całej tej „papierkowej” roboty nie będzie problemem.


Na sobotnim Zjeździe z ust ustępującego prezesa Ryłki zabrzmiała bardzo ostra krytyka pod adresem Kongresu Polaków. Jaki jest pani stosunek do Kongresu? Czy faktycznie jest tak źle?

Przez całe cztery lata pracy w Zarządzie Głównym – o tym też mówiłam na Zjeździe – nie zgadzałam się w wielu sprawach z prezesem Ryłką. Jedną z tych zasadniczych spraw jest ocena współpracy Kongresu z PZKO. Twierdzę, że samorządność PZKO jest sprawą bezsporną, natomiast zawsze można wypracować ścieżki współpracy, szukać konsensusu we wzajemnych kontaktach. Mam nadzieję, że także w kontaktach zewnętrznych będziemy działali razem, że na rozmowy z władzami czeskimi czy polskimi będziemy wyjeżdżali razem i razem omawiali nasze zaolziańskie problemy i potrzeby. Kongres reprezentuje nie tylko siebie, ale też inne organizacje, jednak chciałabym, aby PZKO, jako ta największa organizacja, był do tych rozmów przez prezesa Kongresu czy też Radę Kongresu zawsze zapraszany. Uważam, że można wypracować dobrą współpracę. Ważne, byśmy nie stali obok, ale na równorzędnych pozycjach. Moim zdaniem statut Kongresu to umożliwia. Nie widzę żadnej sprzeczności w tym, by mieć akces w KP, a równocześnie być w pełni niezależnym, samorządnym Związkiem, nie pracującym pod dyktando kogokolwiek.

Całą rozmowę z Heleną Legowicz znajdziecie w czwartkowym „Głosie Ludu”.



Może Cię zainteresować.