poniedziałek, 9 grudnia 2024
Imieniny: PL: Anety, Leokadii, Wiesława| CZ: Vratislav
Glos Live
/
Nahoru

Danuta Koné-Król: język polski w pracy i klubie | 09.06.2024

Jedną z nowo wybranych członkiń Rady Kongresu Polaków w RC jest Danuta Koné-Król. Z zawodu prokurator, społecznie prezes Klubu Polskiego Polonus w Brnie, osoba interesująca się kulturą, lubiąca pracę w ogrodzie i spacery z psami. Mieszka w miejscowości o nazwie podobnej do Cieszyna.

Ten tekst przeczytasz za 9 min. 15 s
Danuta Koné-Król w ogrodzie z psami. Fot. ARC D. Koné-Król
Danuta Koné-Król pochodzi z Ropicy, natomiast rodzina Królów wywodzi się z Dziećmorowic. Dziadek prawniczki Ferdynand Król był założycielem Teatru Lalek „Bajka”, jego brat Władysław zginął w Katyniu. Po maturze w Polskim Gimnazjum w Czeskim Cieszynie pani Danuta wybrała się na studia prawnicze do Brna. Skończyła je w 1995 roku. Już dwa lata później zdała państwowy egzamin prokuratorski. Po pracy w Prokuratorze Powiatowej we Frydku- -Mistku i Prokuratorze Okręgowej w Ostrawie wyjechała do Brna na staż do nowo działającego Departamentu Współpracy Międzynarodowej w Prokuraturze Generalnej utworzonej w Brnie w 1994 roku. I na Morawach już została.

Praca u bogini Temidy 
– Brno jest stolicą czeskiego wymiaru sprawiedliwości – mamy tu Prokuraturę Generalną, Sąd Najwyższy, Trybunał Konstytucyjny, Naczelny Sąd Administracyjny, siedzibę ombudsmana – zwraca uwagę Koné-Król. W Departamencie Współpracy Międzynarodowej Prokuratury Generalnej pracuje do dziś. Instytucja ma siedzibę przy ulicy Jezuickiej, blisko centrum miasta. Na jednym z pięter znajduje się posąg Temidy – greckiej bogini sprawiedliwości i prawa. 

Każdy prokurator ma swoją togę. Fot. Danuta Chlup

– Zadaniem departamentu jest zapewnienie współpracy międzynarodowej w sprawach toczących się w prokuraturze – tłumaczy pani Danuta. – W postępowaniu przygotowawczym, które nadzoruje prokurator, a prowadzi je policja, gromadzone są dowody, które często trzeba pozyskać z zagranicy. Czeski policjant czy prokurator nie może bezpośrednio pojechać na przykład do Polski i tam kogoś przesłuchać, ale musi się oficjalnie zwrócić o pomoc do swojego zagranicznego partnera. Nasz departament jest organem centralnym – wysyłamy wnioski za granicę oraz otrzymujemy wnioski z innych krajów. To jest największa działka naszej działalności. Prócz tego zajmujemy się także ekstradycjami przestępców, którzy są poszukiwani na podstawie europejskiego lub międzynarodowego nakazu aresztowania. Jest także działka uznawania orzeczeń zagranicznych – Czech osądzony za granicą, który przebywa na terenie RC, może odbywać karę w kraju. Jesteśmy także punktem kontaktowym Europejskiej Sieci Sądowej. Ta praca wiąże się z wyjazdami zagranicznymi, przez blisko rok pracowałam na przykład w instytucji Eurojust w Hadze. 

Koné-Król wykorzystuje w swojej pracy języki obce – głównie angielski, ale także polski i częściowo francuski. Z tym ostatnim zaczęła się zaznajamiać, kiedy poznała swojego ówczesnego męża, pochodzącego z Mali, gdzie francuski jest językiem urzędowym. Przekonuje, że w kontaktach zawodowych często używa języka polskiego.

Między Těšanami a Brnem
Pani Danuta dojeżdża do Brna z miejscowości Těšany, oddalonej od metropolii o przeszło dwadzieścia kilometrów.  Śmieje się, że Těšany to nazwa bardzo podobna do Cieszyna. Kiedy budowała tam dom, chciała stworzyć „drugą Ropicę”. Ma ogród warzywny, duże oczko wodne z rybami, hoduje króliki, ma dwa duże psy, dwa koty i papugę. Poranek rozpoczyna zatem od nakarmienia zwierząt i spaceru z psami. Później wsiada do samochodu i jedzie do Brna, z którego wraca do domu najczęściej dopiero wieczorem, pomimo że uważa się za osobę „wiejską”, która dobrze się czuje z dala od miejskiego zgiełku. W przerwie obiadowej wychodzimy do Klubu Polskiego, który wynajmuje lokal w jednym ze skrzydeł Starego Ratusza. Z Prokuratury Generalnej to kilkanaście minut spacerem. 
Danuta Koné-Król w Klubie Polskim Polonus.  Fot. Danuta Chlup

– Mieszkam już długo w okolicach Brna i tak jakoś automatycznie przechodzę koło zabytkowych budynków – przyznaje Koné-Król. – Kiedy umawiałyśmy się na spotkanie, musiałam cofnąć się pamięcią do wydarzeń sprzed ponad dwudziestu lat, aby sobie przypomnieć, co mnie wówczas fascynowało, co chciałam w Brnie zobaczyć. Były to m.in. kościoły, których tu, w samym centrum, jest kilka. Na naszej ulicy mamy kościół jezuicki, tuż opodal kościół św. Jakuba – najstarszy w Brnie, dalej kościół świętych Janów, gdzie pracują polscy księża minoryci i bywają czasem odprawiane polskie msze. Poprzedni, bardzo fajny ksiądz Zbyszek, był w ścisłym kontakcie z naszym klubem. Ciekawy jest kościół kapucynów z podziemnymi grobowcami, kościół św. Michała Archanioła. Na wzgórzu Petrov jest katedra, a na placu Mendla bazylika mniejsza, gdzie znajduje się grobowiec czeskiej i polskiej królowej Elżbiety Ryksy. To taki polski ślad w Brnie. 

Po drodze mijamy kilka z wymienionych przez panią Danutę kościołów, a także inne charakterystyczne dla Brna miejsca. Na dziedziniec Starego Ratusza można wejść przez główną bramę z gotyckim portalem i brneńskim smokiem, czyli zawieszonym w podcieniu wypchanym krokodylem, albo też z placu Zelný trh, który do dziś pozostaje wierny swej nazwie i służy jako targowisko z jarzynami. Klub Polski jest niedużym, lecz przytulnie urządzonym lokalem. Członkowie spotykają się tu co czwartek – bywa, że przyjdzie kilka osób, a zdarza się, że dwadzieścia, czasem jest konkretny program, innym razem zwykłe towarzyskie pogawędki. 

Pani Danuta jest niemniej przekonana, że to dzięki regularności, dzięki tym cotygodniowym spotkaniom, Polonus przetrwał do dziś. Wyciąga kilka tomów kroniki bogato ilustrowanej fotografiami, która jest świadectwem tego, że w Klubie Polskim dużo się działo i nadal dzieje. W galerii handlowej niedaleko Starego Ratusza jemy szybki obiad i pijemy kawę w bistrze wegetariańskim. Po posiłku pani Danuta wraca do pracy. Zazwyczaj spędza tam czas mniej więcej do godziny 18. Powód jest prosty: najwięcej spraw załatwia ze Stanami Zjednoczonymi, a tam dzień rozpoczyna się i kończy o kilka godzin później niż u nas. 

Danuta Koné-Król chodzi m.in. do Teatru Mahena. Fot. Danuta Chlup

Wieczory z kulturą 
– Zostaję długo w Brnie także dlatego, że najczęściej mam wieczorem jeszcze jakiś program i nie opłaca mi się jeździć tam i z powrotem – tłumaczy Koné-Król. – Albo załatwiam jakieś sprawy dla Klubu Polonus, albo mam zebrania Komitetu ds. Mniejszości Narodowych, czwartkowe spotkania klubowe, przygotowania do Dni Mniejszości Narodowych „Babylon Fest”. Teraz w naszym Klubie Polonus zaczęli pracować także młodzi, zwykle spotykają się we wtorki. Staram się bywać na ich spotkaniach, aby ich lepiej poznać, porozmawiać z nimi. To są osoby pochodzące z najróżniejszych stron Polski, najczęściej pracujące w korporacjach. Moim celem jest przyciągnięcie do klubu nowego pokolenia i wspieranie liderów, którzy będą kontynuowali działalność – podkreśla moja rozmówczyni. 

Pani Danuta chodzi ponadto na prywatne zajęcia z konwersacji w języku francuskim oraz na kurs języka hebrajskiego, który bardzo sobie chwali, ponieważ dzięki lektorce – religioznawczyni – poznaje także żydowską religię i kulturę. Lubi także teatr. W pobliżu znajdują się Teatr Mahena i Teatr Janáčka, Reduta, Teatr Bolka Polívki, Teatr Miejski. Chodzi także do kina Art, w którym wyświetlane są filmy spoza mainstreamu, najczęściej w oryginalnych językach z czeskimi napisami. Na usta ciśnie mi się pytanie, kiedy w takim układzie ma czas na swój ukochany ogród i wiejskie życie. 
Wieczorem albo w sobotę – tłumaczy lekkim tonem, jakby czas nie stanowił problemu. 

Chce zacieśnić współpracę z Zaolziem 
Od czasu do czasu Danuta Koné-Król jeździ do Ropicy, do matki i brata. Teraz nieco częściej będzie odwiedzała Zaolzie w związku z obowiązkami w Radzie Kongresu. W większości posiedzeń uczestniczy jednak zdalnie.

 – Mieliśmy już dwa takie zebrania, w których brałam udział za pośrednictwem aplikacji Teams. Mamy także grupę dyskusyjną na WhatsAppie. Ale następnym razem, kiedy odbędzie się także Rada Przedstawicieli, chciałabym pojechać do Czeskiego Cieszyna – zapowiada. 

Prezeska Klubu Polonus uważa, że Polacy z Zaolzia posiadają cenne know-how, jeśli chodzi o umiejętność organizowania pracy społecznej i różnych wydarzeń, z kolei Polacy z Brna mogą być dla nich inspiracją w otwarciu się na Polskę i polską kulturę, w posługiwaniu się językiem literackim. Marzy jej się współpraca młodych z Brna z młodymi z Zaolzia. Realizowane są już zresztą pewne wspólne działania z PZKO, konkretnie z Miejscowym Kołem w Trzanowicach. 

W ub. roku Polonus zaprosił trzanowiczan na wspólny wyjazd na Węgry i do Austrii w związku z rocznicą odsieczy wiedeńskiej oraz na Bal Polski w Brnie, w tym roku ma się odbyć wspólna wycieczka do Włoch na Monte Cassino. Rozwijana jest też współpraca z Klubami Polskimi w Pradze i Bratysławie.





Może Cię zainteresować.