Zdaniem naczelnego: Okoniem do Ojczyzny… | 04.09.2023
Niebieski trójkąt
robi różnicę. Czasem ogromną. Gdyby go nie było na państwowej fladze, wszystko
wyglądałoby normalnie. A ja nie musiałbym pisać o tym, jak to Polacy z Zaolzia manifestują
swoją polskość, machając na międzynarodowej imprezie czeskimi flagami. Ale po
kolei…
Ten tekst przeczytasz za 3 min. 45 s
Nasi sportowcy zdobyli na igrzyskach w sumie 160 medali. Fot. Polonijna Agencja Informacyjna
W ostatnich dniach
sięgnąłem do filmu na YouTubie, będącego wiernym zapisem jednego ze spotkań w
ramach projektu „Zaolzie Teraz”, realizowanego wspólnie przez Książnicę Cieszyńską
oraz Kongres Polaków w Republice Czeskiej. Dla przypomnienia, wszystko odbywało
się w 2012 roku, czyli już dość dawno temu. Miałem wówczas przyjemność
prowadzić spotkanie z Andrzejem Bizoniem, ówczesnym dyrektorem Polskiego
Gimnazjum im. Juliusza Słowackiego w Czeskim Cieszynie. Już na jego początku zahaczyliśmy
o sport, bo trwało właśnie Euro 2012, a cała Polska i Czechy żyły meczem reprezentacji
tych krajów. Przywołałem wtedy wyniki ankiety, którą 104 uczniów polskich
podstawówek w Czeskim Cieszynie, Jabłonkowie, Karwinie i Trzyńcu wypełniło dla „Głosu
Ludu”. Jej wyniki ukazały się w ostatnią sobotę kwietnia 2012 roku. Pytanie było
proste: chodziło o wskazanie drużyny, której młodzi będą kibicować w bezpośrednim
piłkarskim starciu. 44 procent uczniów polskich podstawówek opowiedziało się za
reprezentacją czeską, 29 procent za Polakami… Profesor Daniel Kadłubiec
przyznał wtedy, że nie jest zaskoczony wynikami, tłumacząc, że Zaolzie traci
kontakt z Polską... Sam posłużył się danymi, z których wynikało, że tylko co
czwarta rodzina abonuje polską prasę. Pozostali sięgają po gazety czeskie.
***
Przypomniałem
sobie tamto spotkanie z obecnym wiceprezydentem Karwiny, tamtą ankietę po
powrocie z kolejnych Światowych Letnich Igrzysk Polonijnych. Kiedy nasi reprezentanci
rywalizowali w rozlicznych dyscyplinach, my, dziennikarze „Głosu” na miejscu –
w Nysie i Głuchołazach, dwoiliśmy się i troiliśmy, żeby relacje na bieżąco ukazywały
się na Facebooku, Instagramie oraz Twitterze (dawna nazwa), oraz – oczywiście –
w wydaniu papierowym. W tym pośpiechu uciekło nam, przyznaję się bez bicia – pytanie
o tożsamość. Kim jesteśmy? Jaki kraj reprezentujemy? Dla kogo bije nasze serce?
Kiedy już przyszedł czas na wytchnienie, szybko poskładałem pewne puzzle… Na
grupowym zdjęciu wykonanym tuż przed inauguracją polonijnego święta sportu przed
halą w Nysie, które ukazało się przed tygodniem na pierwszej stronie „Głosu”, powiewają
trzy czeskie flagi. Polskiej nie było żadnej. Może się zapodziała albo – co gorsze
– nikomu nie przyszło do głowy, żeby ją zabrać ze sobą. Dlaczego?
Do dziś nie potrafię
znaleźć na to sensownej odpowiedzi. Rozumiem, że podczas oficjalnej
uroczystości organizatorzy wymagają flagi kraju, z którego przyjechało się na zawody,
żeby wyróżnić się w tłumie. Ale w innych sytuacjach? Na wspomnianym zdjęciu grupowym
do gazety, podczas wbiegania na metę, powinny królować biało-czerwone barwy.
Gdyby więc
przeprowadzić dziś podobną ankietę wśród młodych – oczywiście przy założeniu,
że Polska zagra z Czechami – ci pewnie opowiedzieliby się identycznie…
***
„Czym skorupka
za młodu nasiąknie…”. Jest takie stare powiedzenie, w którym jak w kalejdoskopie
odbijają się nasze przywary. Skoro zapominamy o orzełku na koszulce, a często pewnie
także w sercu, nie dziwmy się, że potem nasze dzieci mając możliwość wyboru, wskazują
na kraj, w którym mieszkają, a nie ten, który powinien być dla nich punktem
odniesienia – czyli Ojczyznę. Za 10, 20 lat najmłodsi uczestnicy igrzysk wezmą
na kolejne zawody także czeskie flagi. Bo skoro było tak wcześniej, to po co to
zmieniać?! Tylko się potem nie dziwmy, że z każdym spisem powszechnym nas
ubywa. Polskości na Zaolziu nie będzie, jak będziemy stawać do Ojczyzny okoniem…