sobota, 4 maja 2024
Imieniny: PL: Floriana, Michała, Moniki| CZ: Květoslav
Glos Live
/
Nahoru

Nadmorską Drogą Świętego Jakuba  | 20.08.2020

Marek Konieczny przez piętnaście dni wędrował na piechotę wzdłuż polskiego Bałtyku. Przemierzył wybrzeże z zachodu na wschód. Po powrocie do Karwiny chętnie dzieli się przeżyciami i emocjami, jakie towarzyszyły mu w drodze.

Ten tekst przeczytasz za 1 min. 15 s
Marek Konieczny w drodze. Zdjęcia: ARC M. Koniecznego

W mediach społecznościowych napisałeś, że zainspirował cię Radim Kravčík, który w pojedynkę wędrował z Karwiny na piechotę aż do Santiago de Compostela. Ale ty wybrałeś trasę bałtycką…

– Pierwotnie miałem w planie portugalską trasę do Santiago. Ale koronawirus i cała związana z nim sytuacja pokrzyżowały moje plany. Dlatego postanowiłem iść Europejskim Szlakiem Długodystansowym wzdłuż morza. Kiedy już wyruszałem w drogę, dowiedziałem się, że brzegiem Bałtyku także prowadzi Droga św. Jakuba. I wtedy zdecydowałem się, że pójdę tym szlakiem, ale w odwrotnym kierunku, z zachodu na wschód.

Jak wyglądały przygotowania do wyprawy? Bo tu przecież nie chodziło tylko o pieszą wędrówkę, ale cały czas musiałeś nieść swój bagaż.

– Jakoś specjalnie nie przygotowywałem się do drogi. Chodzę w góry, w Tatry, tam też noszę plecak, natomiast kiedy zdecydowałem się na szlak brzegiem morza, nie robiłem jakichś specjalnych dłuższych treningów z bagażem. Po prostu wyruszyłem w drogę, wiedząc, że to będzie duże wyzwanie.

Cały wywiad w najbliższym, piątkowym wydaniu gazety. 


Może Cię zainteresować.