Czasem wydaje nam się, że wszystko, co mamy, zostało nam dane na zawsze. Później przychodzi czas, który pozwala nam przypomnieć sobie, że to co dzisiaj jest normalnością, nie musi nią być do końca świata.
Początek września, środowy poranek, wracam z redakcji „Głosu Ludu” do Ustronia. Przed granicą kontrola celna sygnalizuje, żebym zjechał na bok. Taka sytuacja nie spotkała mnie już naprawdę od dawna. Jako, że nie mam w zwyczaju nic przemycać, kontrola szybko się kończy, przejeżdżam przez most graniczny i już w Polsce, za pierwszym zakrętem zatrzymuje mnie polska służba celna. Od razu wspominam, że już byłem kontrolowany, ale polskich celników jakoś wyjątkowo to nie przejęło. Próbuję też wypytać, czy dzieje się coś szczególnego, oczywiście odpowiedzi nie dostaję, jeden tylko, gdzieś tam z drugiego rzędu, rzuca lakoniczne: proszę włączyć wiadomości.
Pomyślałem sobie, że choć nie wiem, jaki był faktyczny powód tych kontroli, po raz pierwszy osobiście zetknąłem się z echem tego, co dzieje się teraz w Europie. W Polsce trwa żarliwa, czasem przerażająca dyskusja na temat przyjęcia uchodźców, chyba nic w ostatnich latach nie wzburzyło tak opinii społecznej. Ale nie to jest tematem tego felietonu, tylko granice, które być może nie są otwarte na zawsze. To pierwszy taki kryzys, pierwsze wyzwanie nowoczesnej Europy, w której się przecież znaleźliśmy i nikt nie wie, jak te wydarzenia się skończą. Jeśli otwarte granice przetrwają (i tak się, miejmy nadzieję, stanie), to nie jest powiedziane, że ten problem nie powróci ze zdwojoną siłą za kilka lat, albo że nie pojawi się zupełnie inny, którego nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Przecież takiego obrotu spraw kilka miesięcy temu nikt się nie spodziewał, okazuje się zatem, że nasze zdolności analityczne są ciągle mocno ograniczone.
Tak, być może granice nie zostały otwarte na zawsze. Być może kiedyś znowu utkniemy w długich kolejkach na jednym z cieszyńskich mostów, może kiedyś znowu Leszna stanie się żyjącym handlem przejściem granicznym. Oby nie. Tak czy inaczej, może warto cieszyć się otwartą granicą i czerpać z niej jak najwięcej – nigdy nie wiemy jak potoczę się jej losy.
Andrzej Drobik