Zdaniem Beaty Schönwald: Wybory w kółeczku | 12.10.2021
Weekendowe wybory do Izby Poselskiej czeskiego parlamentu przyniosły wiele bardziej lub mniej przewidywalnych zwrotów i zmian. Zaczęło się od zaskakująco wysokiej (najwyższej od 1998 roku) frekwencji wyborczej, a skończyło na historycznej porażce komunistów i socjaldemokratów. Ten tekst przeczytasz za 1 min. 15 s
Fot. Norbert Dąbkowski/canva.com

To, co okazało się jednak prawdziwym fenomenem tych wyborów, było bardziej niż dotąd powszechne „kółkowanie”, czyli oznaczanie kółkiem numeru kandydata po to, by dzięki preferencyjnym głosom otworzyć mu furtkę do parlamentu, a zamknąć ją przed innymi. Ponieważ kiedy jeden zyskuje, to drugi traci, praktyka ta okazała się zgubna dla Piratów, którzy chociaż szli do wyborów jako liderzy koalicji Piraci-STAN, do ław poselskich wprowadzili tylko cztery osoby zamiast dotychczasowych 22. Ich miejsca, właśnie dzięki „kółkowaniu”, zajęli bowiem startujący często z o wiele bardziej odległych pozycji „starostowie” z krwi i kości, czyli po polsku wójtowie. Dobrym tego przykładem jest Michaela Šebelowa, wójt niedalekich Kunčic pod Ondřejníkem, która dzięki 6293 głosom preferencyjnym opanowała koalicyjną listę Piraci-STAN w naszym województwie.
Myślę, że to, co stało się faktem na wielu listach nie tylko tej koalicji, może stanowić dla nas, Polaków na Zaolziu, ważny przekaz. Rozumiem, że jesteśmy społeczeństwem ideowo i politycznie zróżnicowanym, jednak gdybyśmy pomimo wszystko zechcieli kiedyś połączyć siły, to myślę, że wciąż jeszcze mamy ten potencjał, by „wykółkować” swojego człowieka prosto do sejmu.