piątek, 3 maja 2024
Imieniny: PL: Jaropełka, Marii, Niny| CZ: Alexej
Glos Live
/
Nahoru

Zdaniem Danuty Chlup: Na marginesie Narodowego Czytania... | 15.09.2023

Za nami kolejne Narodowe Czytanie. Każda edycja tego wydarzenia skłania mnie do refleksji, jak dzisiaj odbierałabym książki, które w szkole średniej czytałam jako lekturę obowiązkową. 

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 30 s
Fot. canva.com

Generalnie należałam do tych uczniów, którzy większość lektur faktycznie przeczytali, czego nie dało się powiedzieć o wszystkich. Często było tak, że jeden od drugiego przepisywał streszczenie do swojego „Dziennika lektur”. 

A zatem większość klasycznych pozycji literatury polskiej przeczytałam, co nie znaczy, że wszystkie mi się podobały. Dzisiaj nie pamiętam już szczegółowo ich treści, zapamiętałam natomiast wrażenie, jakie na mnie wówczas zrobiły. Tegoroczna lektura „Nad Niemnem” nawet mi się podobała, ale chyba bardziej film niż powieść. Zapamiętałam i potrafiłabym również dziś zaśpiewać pojawiającą się tam piosenkę „Ty pójdziesz górą, ty pójdziesz górą, a ja doliną…”. „Trylogia” Sienkiewicza przypadła mi do gustu (prócz „Ogniem i mieczem”), choć nie do tego stopnia, bym przeczytała ją w ciągu życia kilkakrotnie jak mój mąż – Czech (w polskim oryginale). Ciekawa była „Lalka” Prusa, a jeszcze bardziej podobał mi się jego „Faraon”. W przypadku Żeromskiego bardziej od „Przedwiośnia” podobały mi się „Dzieje grzechu”, niezaliczane do kanonu lektur obowiązkowych. „Noce i dnie” Marii Dąbrowskiej nie dość, że mnie nudziły, to jeszcze strasznie mnie denerwowała wiecznie niezadowolona główna bohaterka Barbara.   

To były wrażenia 15-18 letniej dziewczyny. Być może dziś inaczej oceniłabym te książki, dostrzegła w nich wątki i walory, których jako nastolatka nie dostrzegałam. Znam osoby, które w dorosłym wieku systematycznie wracają do lektur szkolnych, właśnie po to, aby odkryć je na nowo. Mnie na razie brakuje na to i czasu, i determinacji. 

Na koniec przytaczam zasłyszaną niedawno rozmowę pomiędzy 17-latką a jej dziadkiem. Nie dotyczy literatury polskiej, ale ogólnie lektur (nie)obowiązkowych.  

– Co to za pisarz ten Orwell? Często się o nim mówi i go cytuje, ale ja jakoś niczego od niego nie czytałem – mówi dziadek. 
– My obowiązkowo czytamy „1984” – odpowiada wnuczka. 

No cóż, dziadek dziewczyny nie miał w gimnazjum ani obowiązku, ani nawet okazji przeczytać tej proroczej powieści wydanej po raz pierwszy w 1948 roku, ponieważ aż do aksamitnej rewolucji była u nas pozycją zakazaną.

Również tak to czasem z lekturami obowiązkowymi bywa… 


Może Cię zainteresować.