W lodówce
dwie butelki białego, a w kredensie dwie karafki wypełnione czerwonym winem.
Tuż obok wiśniówka, a dla koneserów szkocka whisky. Spocone dłonie łapią kant
stołu niczym tonący brzytwę. Nie ten kąt, nieodpowiednia odległość od ściany,
nie tak to powinno wyglądać, nie, nie, nie! Wszystko ma być idealnie. Jeszcze
energiczny ruch zwilżoną ścierką, by wprowadzić mebel na odpowiedni poziom
połysku. Jeszcze dwa spojrzenia w lustro dla poprawy samopoczucia. Przetarcie
kącików ust...
– Ojej! Niech
ktoś zdejmie tę okropną kurtkę – frunie przerażony Głos Jeden przez korytarz i przez
kolejne pokoje, jakby właśnie świat miał się skończyć. – nie
dotykajcie niczego! Tylko kurtka niech zniknie z tego krzesła. Ej… wrzuć ją do
schowka!
– Wrzucić? –
zdziwienie, niedowierzanie. Może nawet nutka radości, że tak zwyczajnie można
wrzucić. Bez konsekwencji. Bez gadania. Bez szkolenia jak to się powinno robić,
czy na prawym haczyku, czy na lewym ze względu na większą przestrzeń. Przecież
kurtki w szafie żyją własnym życiem i nie powinny się tak zwyczajnie ocierać o
siebie. Niszczy się tkanina, struktura, kolor traci intensywność, przez co
właściciel traci wyraz twarzy, gdy natknie się na znajomego w parku.
– A co się
stało? Założyłeś dziś wytartą kurtkę?
Brak słów
nie obroni się, nie odzyska szacunku, a jedyny co można zrobić, to policzyć do
dziesięciu i podliczyć ujemne punkty.
– Założyłem
w pośpiechu, by nie odnotować straty i nie upaść z pierwszej na drugą lokatę.
Na szczęście twoja obecność nie jest zagrożeniem. W takim razie dziękuję i
żegnam.
Hipotetyczna
rozmowa zamienia się w przemowę zwycięzcy. Moralnie nie jest OK, lecz pozytywne
myślenie i Ego nie zostało zatrute. Można iść dalej. Można nadal upajać się
poczuciem wyższości bez uszczerbku dla nadchodzących minut i godzin
wypełnionych sukcesem.
– Co z tą
kurtką?
Wrzucić i już? – upewnił się Głos Dwa, gdyż na moment przed jego oczami
odegrał się niecodzienny spektakl. Hipotetyczna sytuacja, ale możliwa.
– Tak! Nie
ma się co zastanawiać. Nie ma czasu, przecież nikt nie będzie do schowka
zaglądać!
– OK, ale
tak na odkurzacz? – Głos Dwa nadal domaga się zatwierdzenia tego czynu w
obawie, że później mogą dopaść go konsekwencje, a nawet konkretna kara.
– Nieważne
jak, nieważne gdzie. Po prostu wrzuć i nie zapomnij zamknąć drzwi. – OK, robi
się.– No i chodź
już do mnie, bo zaraz będą – stanowczo krzyknął Głos Jeden.
Głos Dwa
dołączył do Głosu Jeden. Stoją razem pod drzwiami w oczekiwaniu na gości. Tętno
wyraźnie zaznacza swoją obecność. Ta lekka trema jest normalna. Towarzyszy
Głosom na co dzień, a jednak dziś w powietrzu unosi się zapach niepewności.
Niby wszystko gotowe. Wiele rzeczy na niby, ale odpowiednio zapakowane, by nikt
się nie poznał. Dzwonek.
– Już są! – szepnął
Głos Jeden. Szept był ledwo słyszalny, ale wyraźny. Słabość wyśliznęła się z
piersi, gdyż na skutek ostrego dzwonka, kruche ciało przestraszyło się. W tym
szarpnięciu całego siebie, Głos Jeden zaniemówił, a raczej poczęstował dom
szeptem.
– Słyszałem
– Głos Dwa potwierdził, odchrząknął i otworzył drzwi, które do tej pory
szczelnie odgradzały Głosy wewnętrzne od zewnętrznych Odgłosów. Głos Jeden
ostentacyjnie rozciągnął otwarcie na oścież.
– Witajcie
kochani, nie spodziewaliśmy się, że będziecie tak wcześnie. Wcale nie jesteśmy
gotowi. Ledwo co wstaliśmy.
– Ojej… No
to może odwołamy nasze dzisiejsze spotkanie?
– Odgłos Jeden wyraźnie dał do
zrozumienia, że ogarnięty jest zdziwieniem.
– Ależ skąd,
nie ma takiej opcji – wykrztusił Głos Dwa, widząc, że Głos Jeden nie potrafi
zebrać myśli.
– I
słusznie! – odezwał się Odgłos Dwa.
W święta nikt nie powinien być sam. Prawda?W oczekiwaniu
na potwierdzenie Odgłos Dwa wyjął butelkę niezapowiedzianego trunku i uniósł
wysoko niczym archeolog, który szukając prawdy ustawia artefakt pod słońce.
– No to nie
stójcie tak na mrozie. Chodźcie do środka. Nie ma co tracić czasu na czcze
gadanie. Porozmawiamy przy stole – Głos Jeden odzyskał pewność siebie.
Odgłosy
przyjęły zaproszenie z zadowoleniem. To nie pierwszy raz, gdy razem spędzają święta.
Taka tradycja. Po trzech dobach zbierania myśli, kontemplacji, rozważań nad
sensem życia, nadszedł czas wydobycia konkretnych treści.
– Świętowania
radości wśród swoich i gości – zażartował Głos Dwa.
Odgłosy
usiadły przy jednym stole z Głosami. W parach obok siebie. Razem, lecz bez
siebie. Siedzą i milczą. Głos Jeden nabrał powietrza w płuca chcą coś powiedzieć.
Głos Dwa zrobił to samo po czym odwrócił głowę i spojrzał w okno.
– Piękną
mamy zimę tej wiosny, prawda? – retorycznie zapytał Odgłos Jeden.
– Owszem. To
okropne. Nie cierpię zimy – odszczeknął Głos Dwa.– Zgadzam
się – dodał Odgłos Dwa.
– Nie
narzekajcie – skwitował Głos Jeden. Zawsze może być gorzej. Nigdy nie wiadomo,
jaki Armagedon na nas czeka.
– Oj tam,
zaraz Armagedon. Dlaczego takie negatywne myśli – zareagował Głos Dwa.
– I kto to
mówi?
– Czyżbym
wyczuł pogardę w twoich słowach? Odgłosy
spojrzały na siebie. Uśmiechnęły się. Dla niepoznaki zakryły usta dłonią.
Symultanicznie niczym ruch bliźniaczy, niczym niesprowokowany, niewywołany
sztucznie, a jednak podniesione dłonie jak wywołanie wilka z lasu nie umknęło
uwadze Głosów.
– Śmieszy was
to?
– Wcale! –
zaprzeczył Odgłos Dwa. Podziwiamy podstawki. Takie kolorowe, energetyczne.
Fajne bardzo.
Skąd macie?
– Przywieźliśmy
z Wenecji – ekspresowo zareagował Głos Jeden. Byliśmy w tym roku dwa razy.
Szczerze polecam… a jakie piękne ciuchy tam mają. No pierwsza klasa. Jakość
doskonała. – Nie ma co
oszukiwać. Włosi zawsze mieli dobry gust. Dlatego my ubieramy się wyłącznie we
Włoszech – dodał Głos Dwa.
Widząc, że Odgłosy zareagowały zazdrością, co widać
było na ich twarzach, wstał i wyjął kurtkę ze schowka.
– Oto i ona.
Oryginalna. Ręczna robota. Włoska!
– O! A co
się stało? Nosisz wytartą kurtkę? – uśmiechając się szyderczo Odgłos Dwa przeszedł
do kontrataku. Może i włoska, ale wytarta jak stary kubrak do prac polowych. Głos Jeden zaniemówił.
Głos Dwa spalił się ze wstydu. Odgłos Jeden wydawał się zażenowany. Odgłos Dwa
zrozumiał, że nie ten moment, nie ten czas, nie ten temat.W święta
nikt nie powinien być sam. Może samotność lepsza jest od kłamstwa, które uderza
w twarz i boli? Gdy Głosy krzyczą, Odgłosy krzyczą mocniej. Zaprośmy ich do
siebie na święta. Może zamienią się w szept radości.