wtorek, 22 kwietnia 2025
Imieniny: PL: Łukasza, Kai, Nastazji| CZ: Evženie
Glos Live
/
Nahoru

Na początek sezonu jest nieźle | 24.11.2019

Trudne warunki atmosferyczne towarzyszyły skoczkom w Wiśle podczas niedzielnych zawodów indywidualnych w ramach otwarcia Pucharu Świata 2019/2020. W Wiśle triumfował dziś Norweg Daniel-Andre Tande, najlepszy z Polaków - Kamil Stoch - zajął trzecie miejsce. 

Ten tekst przeczytasz za 2 min.
Fot. PZN

Pomimo trudnych warunków atmosferycznych organizatorom weekendowych zmagań na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle-Malince udało się rozegrać wszystkie zaplanowane odsłony. Podczas niedzielnej rywalizacji indywidualnej rozpatrywany był nawet wariant awaryjny tylko z jedną serią konkursową, ale dobrze się stało, że w końcu odwaga wzięła górę nad asekuracją. Z tej odwagi zrodził się świetny pod względem technicznym drugi skok Kamila Stocha, który w finałowej serii przebił się na podium, zatrzymując się ostatecznie na brązowym stopniu. Lider polskiej ekipy przegrał tylko z Norwegiem Danielem-Andre Tande i Słoweńcem Anze Laniskiem. Tande w drugiej serii poszybował na odległość 129 m, Stoch był niewiele gorszy – 126,5 m.

– Przede wszystkim w tych zawodach nie wolno było się skupiać ani na wynikach, ani na odległościach, ani tym bardziej na gonieniu rywali. Najważniejszym zadaniem, w takich warunkach było, żeby skończyć normalnie. Na tyle, na ile się potrafi. Nie wolno było przedobrzyć. Różnie to wszystko mogło się potoczyć, dlatego cieszę się, że po dwóch dobrych skokach wylądowałem na podium, bo równie dobrze mogłem po jednym skoku znaleźć się poza „30” – ocenił swój występ Kamil Stoch.

W polskiej drużynie z korzystnej strony pokazał się też Dawid Kubacki, który po udanej drugiej próbie (127,5 m) przesunął się na niezłe siódme miejsce. W pierwszej „30” na 25. miejscu został sklasyfikowany Maciej Kot. Poza czołową trzydziestką znaleźli się czescy skoczkowie – Viktor Polášek i  Filip Sakala. Ten drugi jest synem utytułowanego Jaroslava Sakali.

Największym pechowcem niedzielnych zawodów w Wiśle był Piotr Żyła. Wychowanek miejscowego klubu narciarskiego zaliczył w pierwszej serii groźny upadek, na moment stracił nawet przytomność, ale według lekarzy nie nabawił się wstrząśnienia mózgu. 

 

Więcej we wtorkowym, papierowym wydaniu gazety. 



Może Cię zainteresować.