Chłopiec runął ze skały | 28.09.2015
Ten tekst przeczytasz za 1 min. 45 s
Fot. ARC Lotniczego Pogotowia Ratunkowego
Trzy godziny trwała
w niedzielę skomplikowana akcja ratunkowa w Beskidzie
Morawsko-Śląskim. W rejonie Morawki 15-letni chłopiec runął ze
skały, z wysokości ok. pięciu metrów.
Do zdarzenia doszło
w trudno dostępnym terenie, poza oznakowanymi szlakami
turystycznymi. Na pomoc wyruszyło pogotowie górskie, pogotowie
ratunkowe i straż pożarna. Z ostrawskiej bazy wystartował również
śmigłowiec. Karetki próbowały
dotrzeć na miejsce wypadku od strony Praszywej, lecz do celu nie
dało się dojechać. Zespoły ratownicze wraz ze sprzętem próbowały
następnie pokonać ostatnie półtora kilometra na piechotę. W
międzyczasie nadleciał śmigłowiec, lecz ze względu na
niedokładne dane i bardzo gęstą roślinność przez kilkadziesiąt
minut nie udawało mu się zlokalizować miejsca zdarzenia.
– Jako pierwsi
dotarli do rannego strażacy i ratownicy górscy. Okazało się, że
chłopca nie uda się wyciągnąć śmigłowcem za pomocą
podczepionych noszy. Ze względu na charakter terenu i zapadający
zmrok lotnicze pogotowie ratunkowe nie było w stanie przeprowadzić
operacji w bezpieczny sposób. Maszyna wylądowała więc na
najbliższym nadającym się do tego miejscu. Chłopca przeniesiono
do śmigłowca kilkaset metrów korytem potoku – opisał przebieg
akcji rzecznik Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego, Lukáš
Humpl.
Lekarz ustalił, że
chłopiec doznał poważnych obrażeń głowy. Śmigłowiec przewiózł
go do Szpitala Uniwersyteckiego w Ostrawie. Ratownicy udzieliły
pomocy również 42-letniemu mężczyźnie i jego 16-letniej córce,
którzy towarzyszyli chłopcu. Ich obrażenia były lekkie.