Bogumiła Bednarek mieszka w Kościerzynie w województwie pomorskim. Połowę roku spędza jednak na walizkach. Jako ambasador kultury Pomorza podróżuje po świecie, by pokazywać ginące rzemiosło ziemi kaszubskiej. W ostatni weekend czerwca przyjechała na Festiwal Świętojański do Bystrzycy ze swoimi papierowymi kwiatami.
Kwiaty wykonywane z bibuły to kaszubska specjalność?
– W dawnych czasach papierowymi kwiatami zdobiono kościoły, obrazy święte, krzyże przydrożne. Papierowe kwiaty miały zastosowanie w domach i na cmentarzach, gdzie zdobiono nimi groby. Wykonywane je własnoręcznie, a potom moczono w wosku pszczelim. Dzięki temu na grobach wytrzymywały od listopada aż do wiosny, a w pomieszczeniach pod dachem trzymały się nawet piętnaście lat i dłużej, nie tracąc świeżych kolorów. Wosk pszczeli chroni je bowiem zarówno przed działaniem słońca, jak i innymi niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi. Nasi przodkowie mądrze to wymyślili, a ja staram się ich umiejętności i doświadczenie przekazywać dalej, jeżdżąc po świecie z moimi papierowymi kwiatami.
Po jak dalekim świecie?
– W 2016 roku byłam w Szanghaju i tam moje stanowisko zostało uznane za najpiękniej ozdobione. Byłam zaskoczona. Dziś mogę powiedzieć, że było to swego rodzaju mistrzostwo świata, skoro na 54 czy 57 krajów – tego nie pamiętam już dokładnie – byliśmy najładniejsi jako województwo pomorskie i Muzeum Etnograficzne we Wdzydzach. Od tej pory jeżdżę po świecie, prowadząc zajęcia w szkołach europejskich, gdzie uczę nauczycieli i uczniów sztuki tworzenia papierowych kwiatów. Miałam wystawy w Berlinie, Luksemburgu, Sztokholmie, moje kwiaty są w Malezji i Ontario w Kanadzie. Często bywam też u Polonii w Rosji, dokąd jestem zapraszana nie tylko po to, żeby pokazać ginące rzemiosło, ale też integrować wokół siebie ludzi. Kiedy w Bystrzycy przeczytałam napis „Dom Polski”, byłam mile zaskoczona. Wszystkich tutaj rozumiem.
Nawet pomimo powszechnie używanej gwary? Na Zaolziu nie wszyscy posługujemy się literacką polszczyzną…
– U nas na Kaszubach jest takie powiedzenie, że „kto zna język kaszubski, ten objedzie wszystkie kraje”; w znaczeniu, że wszędzie się dogada. Kaszubski jest co prawda językiem słowiańskim, a nie germańskim, jak się niektórym wydaje, ma jednak wiele naleciałości z innych języków, w tym niemieckiego czy angielskiego. Mając tak zróżnicowane słownictwo, wiele jesteśmy w stanie domyślić się z kontekstu rozmowy.
Cały wywiad ukaże się we wtorkowym drukowanym „Głosie”.