W sobotę, 14 lutego, zamieściliśmy na łamach „Głosu Ludu” list Jana Ryłki, prezesa Zarządu Głównego Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w RC pt. „W poszukiwaniu kompromisu”. Tekst ten spotkał się ze sporym oddźwiękiem. Jedną z reakcji był list, jaki nadesłał do naszej redakcji Melchior Sikora z Karwiny.
„Po przeczytaniu wypowiedzi Jana Ryłki w „Głosie Ludu” przekonałem się, że panu Ryłce wcale nie chodzi o jakieś dobre stosunki między PZKO a Kongresem Polaków” – stwierdza Sikora. Przypomina też, że PZKO tak jak wszystkie organizacje z akcesem w Kongresie Polaków, mają swoich rejestrowanych członków, którzy posiadają legitymacje członkowskie, płacą składki członkowskie, mają w swych statutach określone kierunki działania. „Kongres Polaków nie ma swoich członków, nie ma żadnej rejestracji z legitymacjami członkowskimi, nie posiada znaczków członkowskich. A co najważniejsze Kongres nie wchodzi w kompetencje żadnej organizacji, które są w nim zrzeszone. Tak jak próbuje robić to pan Ryłko i ZG PZKO. Kongres Polaków jest dla wszystkich Polaków. Nie ma różnicy, czy są zorganizowani, czy nie. W pewnym okresie, kiedy pan Ryłko był przez dłuższy czas za granicą, zastępował go wiceprezes ZG PZKO Tadeusz Smugała. Ten w przeciwieństwie do pana Ryłki uczestniczył w posiedzeniach Rady Przedstawicieli i wszystkie nieporozumienia na linii KP i PZKO były na miejscu rozwiązywane. Nie przypominam sobie, żeby dochodziło do jakiś zgrzytów. Po powrocie pana Ryłki zgrzyty powróciły. A szkoda” – pisze Melchior Sikora.
Listy, jakie napłynęły do redakcji „Głosu Ludu” w reakcji na wystąpienie prezesa Zarządu Głównego PZKO, publikujemy w sobotnim wydaniu gazety. W kolejce do opublikowania czekają następne.