81 lat temu skończyło się powstanie warszawskie | 02.10.2025
2
października 1944 r. przedstawiciele Komendy Głównej Armii Krajowej podpisali
akt kapitulacji. Powstanie warszawskie kosztowało życie 180 tys.
cywilów i 18 tys. powstańców. Epilogiem było wysiedlenie całej ludności i
zburzenie miasta.
Ten tekst przeczytasz za 4 min. 15 s
Podpisanie aktu kapitulacji powstania warszawskiego. Fot. PAP/reprodukcja
W myśl
planów powstanie miało trwać najwyżej kilka dni. Dowództwo AK miało
nadzieję, że Wehrmacht po wielkich stratach, jakie poniósł w trakcie Operacji
Bagration, jest zdemoralizowany i nie stanowi wystarczającej siły. Nadzieje na
to, że takie opinie nie są przesadzone, brały się m.in. z widoku
kierujących się przez Warszawę ze wschodu na zachód kolumn z rannymi
żołnierzami niemieckimi.
Nawet w
dowództwie AK zdawano sobie jednak sprawę z tego, że o zwycięstwie przesądzi
nie tylko zaskoczenie, ale też wsparcie ze strony Armii Czerwonej. Oddziały AK
w Warszawie dysponowały bowiem zbyt skromnym uzbrojeniem (głównie broń lekka i
mało amunicji), żeby mogła stawić opór wrogowi. Opanowanie polskiej stolicy
siłami podlegającymi polskiemu rządowi na emigracji (którego Moskwa już w
tamtym momencie nie uznawała), miało być kartą przetargową. Liczono na to, że
ujawnienie się w Warszawie władz cywilnych związanych z Delegaturą
Rządu na Kraj będzie szczególnie istotne w związku z powołaniem pod egidą
Stalina Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, czyli komunistycznego ośrodka
władzy.
Armia
Czerwona jednak powstańcom nie pomogła, a Niemcy nie
dali się zaskoczyć ani wyprzeć ze strategicznych punktów. Zawiódł
wywiad – informacje o sytuacji na froncie czerpano głównie z niemieckich
komunikatów radiowych (przekazywanych z osławionych ulicznych „szczekaczek”). Nie było nawet łączności między naczelnym wodzem Polskich Sił Zbrojnych gen.
Kazimierzem Sosnkowskim a dowódcami AK w Warszawie. Opisał to w monografii „Kto
wydał wyrok na miasto? Plany operacyjne ZWZ-AK (1940-1944) i sposoby ich
realizacji” prof. Andrzej Leon Sowa.
Sosnkowski
zdawał sobie sprawę z tego, że AK nie jest w stanie podjąć skutecznej walki z
Niemcami. Uważał też, że wobec postawy mocarstw zbrojne powstanie pozbawione
jest politycznego sensu, bo Stany Zjednoczone i Wielka Brytania nie będą dla
Polski ryzykować konfliktu ze Stalinem przed zakończeniem wojny z Niemcami.
Miał nadzieję, że prędzej czy później do zatargu jednak dojdzie i trzeba do
tego czasu zachować polskie wojsko.
1 sierpnia
1944 r. do walki w stolicy przystąpiło ok. 40-50 tys. powstańców. Jednak
zaledwie co czwarty z nich liczyć mógł na to, że rozpocznie ją z bronią w ręku.
Przez 63 dni powstańcy prowadzili heroiczny i samotny bój z wojskami
niemieckimi. Ostatecznie wobec braku perspektyw dalszej walki 2 października
1944 r. przedstawiciele KG AK płk Kazimierz Iranek-Osmecki „Jarecki” i ppłk
Zygmunt Dobrowolski „Zyndram” podpisali w kwaterze SS-Obergruppenfhrera Ericha
von dem Bacha w Ożarowie akt kapitulacji powstania warszawskiego.
Gen.
Komorowski wspominając to wydarzenie, pisał: „Po raz drugi w tej wojnie musiała
Warszawa ulec przewadze wroga. Na początku i na końcu wojny stolica Polski
walczyła sama. Ale warunki walki w roku 1939 były całkiem inne niż w roku 1944.
Pięć lat temu Niemcy stały u szczytu swej potęgi. Słabość
Sprzymierzonych uniemożliwiała danie pomocy Warszawie. Upadek stolicy Polski
był pierwszy w szeregu zwycięstw niemieckich. W roku 1944 sytuacja była
odwrotna. Niemcy chyliły się ku upadkowi i my wszyscy mieliśmy
gorzkie przeświadczenie, że upadek Warszawy będzie prawdopodobnie ostatnim
zwycięstwem Niemców nad Sprzymierzonymi”.
Według
postanowień układu kapitulacyjnego, żołnierze AK z chwilą złożenia broni mieli
korzystać ze wszystkich praw konwencji genewskiej z 1929 r., dotyczącej
traktowania jeńców wojennych. Takie same uprawnienia otrzymali żołnierze AK,
którzy dostali się do niemieckiej niewoli w czasie walk toczonych od
początku sierpnia w Warszawie. Niemcy przyznali prawa jeńców wojennych także
członkom powstańczych służb pomocniczych. W podpisanym dokumencie strona
niemiecka stwierdzała ponadto, że osoby uznane za jeńców wojennych „nie będą
ścigane za swoją działalność wojenną ani polityczną tak w czasie walk w
Warszawie, jak i w okresie poprzednim, nawet w wypadku zwolnienia ich z obozów
jeńców”.