niedziela, 12 października 2025
Imieniny: PL: Krystyny, Maksa, Serafiny| CZ: Marcel
Glos Live
/
Nahoru

Z REDAKCYJNEJ POCZTY: Bogaty we wrażenia schyłek wakacji | 07.09.2025

Ostatnie trzy dni wakacji członkowie MK PZKO w Wędryni spędzili w historycznym Sandomierzu i okolicy. Organizowanie wycieczek to już długoletnia tradycja. Dla uczestników jest to forma wynagrodzenia za całoroczną pracę, a zarazem jest źródłem bogatych informacji historycznych. 

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 30 s
To była udana wycieczka Fot. Piotr Krzywoń

Organizacją i przygotowaniem zajmuje się członek naszego zarządu Michał Szczotka wraz ze swoim niezawodnym kolegą z Warszawy Andrzejem Zawistowskim. Nasze przeżycia, przygody w niepowtarzalny zposób opisała w swoim wierszu uczestniczka wycieczki, członkini naszego zespołu teatralnego Irena Filipek.

Z rana pakowanie, gwar w autobusie,
Boguś już nalewa – cytrynówka w szusie.
Pierwszy toast poszedł za zdrowie drużyny,
a niektórzy wyciągają przygotowane „swaczyny”.

Na początek Chęciny – ruiny zamczyska,
tu z każdego kamienia historia tryska,
Choć z zamku ruiny, legenda tu żyje,
a pośród murów średniowieczna historia się kryje.

Potem Oblęgorek – dwór Sienkiewicza.
W ogrodzie drzewa, a w środku kronika życia.
Zegar już nie tyka, ale pióro wciąż się błyszczy,tu każdy przedmiot opowieść swą piszczy.
Trylogia na ścianach, nagrody w kredensie,„To pisał ten, co walczył... i wierzył w zwycięzcę”.

W Sandomierzu czeka bruk stary jak świat,
gdzie każdy kamień zna jakiś sekret  sprzed lat,
Spacer po rynku, ratusz i zamek,
I szybko nad Wisłę, bo zbliża się ranek.

A Wisła spokojna, w mroku się lśni,
tu kończył się kiedyś cień rosyjskich dni.
Granica sprzed wojen jak fatamorgana,
Historią dawną, została porwana.

Dzień drugi – Krzemionki – kopalnie z epoki,
gdzie kamień się błyszczy jak skarb pod obłoki.
Zeszliśmy do wnętrza, jak dawni górnicy,
a potem zakupy, te już na ulicy.

 Opatów przywitał nas cicho z pokłonem,
bazylika jak fort – z kamienia z ikonem.
A potem piwnice – chłodne tajemnicze,
z historią, która kryje się w każdej uliczce.
 Kupcy tam trzymali wina, sól i zboże,
dziś turysta z przewodnikiem wędruje w pokorze.

Wieczorem znów Sandomierz,
lecz całkiem inaczej,wąwóz królowej w świetle gwiazd i latarek.
Cisza tam mówi, drzewa szepczą cienie,
a w duszy coś mięknie – może wzruszenie.

Wieczorne pogaduszki – tu śmiechu bez końca,
choć noc już zapadła, wciąż brak było końca.

Dzień trzeci – powrotny, ale zmieńmy trasę,
i zobaczmy Łańcut – pałac, który ma klasę.
Zamek jak z bajki, pokoje przepiękne,
złoto na ścianach i zasłony miękkie.
W salach echo tańców, szepty dawnych rozmów,
tu historia nie śpi, lecz żyje wśród ozdób.

Na koniec znów autobus – i śpiewy, i żarty,
cytrynówka w ruch i nowe toasty,
za zdrowie kierowcy, za pogodę ducha,
za wesołą grupę z buziami od ucha do ucha.

Trzy dni minęły – lecz wspomnienia zostaną,
jak zdjęcia w albumie, co z serca nie znikają.
Bo z PZKO każda wycieczka, to przeżycie niezapomniane,
i już cieszymy się, co za rok zostanie przygotowane.

Chciałbym w imieniu wszystkich uczestników wycieczki i zarządu koła serdecznie podziękować za wsparcie finansowe, które otrzymaliśmy z Funduszu Rozwoju Zaolzia Kongresu Polaków w RC. Jestem przekonany, że środki finansowe, które otrzymaliśmy nie poszły na marne. Są dla nas motywacją do dalszego działania dla dobra całego naszego społeczeństwa.
Bogusław Raszka, MK PZKO w Wędryni








Może Cię zainteresować.