niedziela, 20 kwietnia 2025
Imieniny: PL: Agnieszki, Amalii, Czecha| CZ: Marcela
Glos Live
/
Nahoru

Bimber z nogi od krzesła | 23.09.2017

Mariusza Szczygła nie trzeba specjalnie przedstawiać. Ani w Polsce, ani w Czechach. To dlatego, że jedni i drudzy traktują go bardziej lub mniej jak swojego. Polacy, logicznie, bo jest Polakiem. Czesi, bo czasem myśli ich kategoriami i nie radzi sobie bez słów „pohoda” i „chalupa”.

Ten tekst przeczytasz za 4 min. 15 s
Mariusz Szczygieł. Fot. BEATA SCHÖNWALD

Od momentu, kiedy po raz pierwszy zaserwował pan polskiemu czytelnikowi portret typowego Czecha minęło dobrych dziesięć lat. Czy coś od tego czasu w polskim społeczeństwie się zmieniło?

Nie wiem, czy to jest moja zasługa, ale mam takie wrażenie, że przez te ostatnie jedenaście lat od pojawienia się mojej pierwszej książki, a może nawet więcej, bo te reportaże wychodziły już od 2001 roku, kultura czeska do Polaków bardzo się zbliżyła, a Polacy zbliżyli się do niej. Oczywiście, nie mówimy o milionach Polaków, ale o tych, którzy czytają, którzy chodzą do kina, którzy się interesują. Był nawet taki okres, kiedy miałem wrażenie, że niemal każde małe miasteczko ma jakiś festiwal lub przegląd filmów czeskich. Zresztą bardzo często dostaję zaproszenia właśnie z takich małych miejscowości, w stylu: „Panie Mariuszu, bo my zamówilibyśmy czeskie piwo, kucharz zrobiłby czeskie potrawy, a pan by poopowiadał o Czechach”. Mnóstwo mam takich zaproszeń.

No i zgadza się pan?

Jak mam czas, to się zgadzam.

Nie sugeruje się pan na przykład liczbą mieszkańców w danym miasteczku?

Wręcz przeciwnie, im mniejszy ośrodek, tym lepiej. Wracając jednak do poprzedniego pytania, to mam wrażenie, że Polacy zaczęli uczyć się od Czechów jednej rzeczy. A mianowicie, że życie jest po to także, żeby mieć różne przyjemności, żeby fajnie spędzać czas. Bo przyzna pani, że Czesi bardzo lubią weekend i jak mogą wyjechać już w piątek po pracy na „chatę” albo „chalupę” i tam grillować, grać na gitarze, chodzić w dziurawych skarpetkach, rzeźbić jakieś rzeczy z drewna czy chociażby czytać, to po prostu to robią. Dlatego wydaje mi się, że dla Czecha tydzień pracy od poniedziałku do piątku to tylko poczekalnia życiowa, a nie prawdziwe życie, bo prawdziwe życie rozpoczyna się dopiero w piątek po południu na „chacie” lub „chalupie”. W Czechach istnieje duży kult weekendu, który przeznacza się na sport i inne swoje zainteresowania, których Czesi generalnie mają o wiele więcej niż Polacy. Wystarczy zajrzeć do informatorów typu, kto jest kim w Polsce i kto jest kim w Czechach, żeby się o tym przekonać. Znane osoby, które wypełniają tam swoje CV, piszą m.in., jakie mają hobby. Czesi podają po kilka różnych zainteresowań, a Polacy albo przyznają, że nie mają hobby albo wpisują: rodzina. Wynika to stąd, że Polacy, którzy, uważam, że bardzo dużo pracują, często nie umieją korzystać z wolnego czasu. Nie umieją jak Czesi zrobić sobie „pohodę”. Odkąd jednak zaczęli wyjeżdżać do Czech na piwo, zaczęli również przejmować czeskie zwyczaje. Zarazili się czeskim stosunkiem do życia, że praca owszem, ale trzeba ją czymś wyważyć. Czy to moja zasługa, trudno mi powiedzieć, ale być może te moje książki o Czechach z taką właśnie potrzebą Polaków się spotkały.

Z jednej strony pan w swoich książkach próbuje obalać pewne stereotypy dotyczące Czechów, z drugiej strony pan je też stwarza…

Tego nie da się uniknąć, w związku z czym pojawił się na przykład taki nowy stereotyp w Polsce, o czym zresztą napisałem w książce „Zrób sobie raj” i powtarzam na wszystkich spotkaniach autorskich, że czeska kultura się nie napina. Czesi się nie napinają i tak naprawdę wszystko traktują w skali jeden do jednego. Jako przykład podaję w takich przypadkach, że kiedy powstawało państwo czechosłowackie i Alfons Mucha projektował pierwsze banknoty czechosłowackie w niepodległym kraju, to zamiast wielkich postaci zamieścił na nich wizerunek swojej żony i córki. Tymczasem my, Polacy, na banknotach zawsze mieliśmy wielkich Polaków, a to powstańców, a to królów i nie wiem kogo tam jeszcze. Kiedy mówię o tym Czechom, absolutnie nie chcą się ze mną zgodzić, uważają, że też się napinają i to jak! To jest więc taki mój stereotyp Czechów dla Polaków, który aczkolwiek niepotwierdzony, jest mi potrzebny do powiedzenia różnych rzeczy właśnie o Czechach.

Cały wywiad w najnowszym, papierowym wydaniu gazety.



Może Cię zainteresować.