Zdaniem Danuty Chlup: Poszusujemy w stylu retro | 18.12.2020
Słońce, lekki mróz, trawa pokryta szronem. W wyższych partiach gór już leży śnieg. Ośrodki narciarskie w Czechach, jeżeli nic się nie zmieni, będą mogły rozpocząć sezon. W gruncie rzeczy jesteśmy w korzystnej sytuacji w porównaniu z niektórymi regionami, ponieważ góry mamy w zasięgu ręki. Ten tekst przeczytasz za 1 min. 45 s
Fot. Norbert Dąbkowski
To duży atut, ponieważ ośrodki co prawda mogą działać, ale tylko dla narciarzy i snowboardzistów, którzy przyjadą na jeden dzień. Hotele i pensjonaty zostaną zamknięte. Beskidy zyskują na wartości, ponieważ wyjazdy w Alpy czy chociażby Tatry stoją pod dużym znakiem zapytania.
Wracam myślami do czasów, kiedy chodziłam do podstawówki. W siódmej klasie pojechaliśmy na kurs narciarski do Tyry. Z czternaściorga uczniów naszej klasy tylko ja, jeden kolega i chyba jedna albo dwie koleżanki jeździliśmy wcześniej, choć nie często, na narty w góry. Do Mostów albo może na Jaworowy. Pozostali najwyżej zjeżdżali z górki w rodzinnej miejscowości. Zazdrościłam po cichu naszej nauczycielce, która wyjeżdżała na narty w słowackie Tatry – i to nawet na kilka dni!
Teraz wracamy do sytuacji sprzed czterdziestu lat. Niewykluczone, że narciarskim hitem tego sezonu będą dla narciarzy z naszego regionu jednodniowe wypady w Beskidy albo – jak poszalejemy – w Jesioniki.
Jakiś czas temu dzwoniłam do biura podróży w Ostrawie, które specjalizuje się w wycieczkach narciarskich do Austrii, Włoch, Słowenii, oczywiście z noclegami. Próbowałam się zorientować, czy jest w ogóle szansa, że w nadchodzącym sezonie odbędą się wycieczki autokarowe.
– Trudno powiedzieć, bo wszystko nieustannie się zmienia, a grupy do autokaru nie zbierzemy z dnia na dzień – odpowiedział pracownik biura. – Ale nie jest wykluczone, że wrócimy do jednodniowych, szybkich wypadów do austriackich ośrodków, które leżą najbliżej naszych granic. Kiedyś, w latach 90., organizowaliśmy takie wyjazdy.
No cóż... Poszusujemy w stylu retro.