niedziela, 18 maja 2025
Imieniny: PL: Alicji, Edwina, Eryka| CZ: Nataša
Glos Live
/
Nahoru

Pre-teksty i kon-teksty Łęckiego: Stary reżim | 01.10.2024

Małymi krokami zbliża się rocznica październikowej rewolucji. A rocznice to dobry czas na refleksję. Przed paru miesiącami opublikowano wznowienie pierwszej powieści Szczepana Twardocha „Sternberg”. A w nim moje posłowie zatytułowane: „Stary świat i rewolucja – ćwiczenie z wyobraźni”. Wreszcie rewolta październikowa nie była oczywiście pierwszym rewolucyjnym przewrotem.  Przed nią była – przede wszystkim – Wielka Rewolucja Francuska, do której tyle odniesień dało się zauważyć w czasie uroczystości otwarcia niedawnych Igrzysk Olimpijskich w Paryżu; bo przecież w grę wchodziła nie tylko nieszczęsna królowa, Maria Antonina, paradująca ze ściętą głową. 

Ten tekst przeczytasz za 6 min. 15 s
Fot. ARC
Tak, Rewolucja Francuska, to była naprawdę wielka rewolucja, matryca wszystkich kolejnych – i tych tragicznych, i tych, które zgodnie z uwagą zapisaną przez Karola Marksa, powtarzają tylko rewolucyjne gesty. I to w taki sposób, że szybko na jaw wychodzi z tego farsa.

I

Napisana przez Alexisa de Tocqueville’a w połowie XIX-tego wieku książka „L’Ancien régime et la Révolution” traktuje właśnie o korzeniach Wielkiej Rewolucji. Dzieło Tocqueville’a w tłumaczeniu na język polski nosi tytuł „Dawny ustrój i rewolucja”. Ta jedna z najprzenikliwszych analiz procesów rewolucyjnych mogłaby jednak, i to bez gwałtu na translacji, być zatytułowana „Stary reżim i rewolucja”. Tak, przyznajmy, ustrój brzmi jakoś prawniczo, może politologicznie. W swojej świadomości rewolucjoniści obalają reżim, zwykle zresztą reżim krwiożerczy. A krwiożerczy ustrój? Coś jakoś, ale jednak wyraźnie, zgrzyta w takim określeniu. Są wszak ustroje dobre i złe. Reżim jest zły zawsze.  

II

Tak, reżim zawsze, w każdych okolicznościach, jest straszny, to oczywiste. A jak to jest ze „starym reżimem”, w sensie – reżimem, który obalono?  Wydaje się, że – jest wówczas straszny tym bardziej. Bo – po pierwsze – reżim, to zawsze reżim, czyli nie tylko brzmi to groźnie, ale też po prostu jest groźny. A jeśli jest stary? No cóż, to po drugie, wydawać by się mogło, że im reżim starszy, tym straszniejszy. Bo przecież im starszy tym, co naturalne, więcej okropieństw i przewinień (delikatnie rzecz ujmując) ma na koncie. I tym jest z czasem groźniejszy także dlatego, bo ludzie, obywatele, poddani już się do niego jakoś, jak bardzo dziwnie by to nie zabrzmiało, przyzwyczaili. Nikną źródła oporu, także tego psychicznego. Można przyjąć regułę Józefa Wissarionowicza Stalina, przekonywać, że w miarę postępów socjalizmu zaostrza się walka klasowa. I w jakiś sposób – zaostrza. Rewolucja najpierw zjada dzieci cudze, a potem, jak Saturn, zjada własne dzieci. Zauważył to już słynny rewolucjonista, twórca Trybunałów Rewolucyjnych – Danton. I chociaż uwagę tę – co oczywiste - sformułował zanim rozpędzony walec rewolucji zaprowadził go pod gilotynę -  to i tak było już zbyt późno. Dla niego, i nie tylko dla niego.

III

Z filmu „French Revolution” (reż. Richard T. Hefron, Robert Enrico) wybieram scenę rozmowy dwóch wielkich tamtej rewolucji, Robespierre’a i Dantona. Robespierre: „Stoimy w obliczu zamieszek, ludzie chcą chleba… (…) No i opozycja. Myśleliśmy, że zmiażdżyliśmy opozycję, ale odradza się stale, jest jak rak. Wielu jest takich, którzy zaakceptowali naszą rewolucję, a przynajmniej uznali ją za nieuniknioną, nawet konieczną, potrzebną… A teraz zwrócili się przeciwko nam, nagle zapragnęli rewolucji umiarkowanej, umiarkowanego rządu… A przecież wyjątkowe czasy wymagają wyjątkowych środków. W czasach śmiertelnego zagrożenia prawo już nie wystarcza… Nikt tak nie szanuje prawa jak ja… – sumituje się nagle Robespierre – ale jeśli prawo nie wystarcza? No cóż, to podsumowanie sprawiedliwości” – rzuca Danton. Wolność, równość braterstwo – jak informuje wikipedia: francuskie – liberté, égalité, fraternité) – brzmiało właściwie „Wolność, równość, braterstwo albo śmierć (liberté, égalité, fraternité, ou la mort) – hasło sformułowane 30 czerwca 1793 roku. To skądinąd ciekawe, że tak często zapomina się w podobnych formułach o dopowiedzeniach. I tak wszyscy (?) słyszeli o tym, że „Kto za młodu nie był socjalistą, ten na starość będzie łajdakiem” – ja w każdym razie słyszałem w młodości wielokrotnie. Niektórzy przypisują ten osąd Bismarckowi, inni Piłsudskiemu. A przecież, mniej ważne od tego kto jest przywołanego wyżej przekonania autorem, bardziej istotna jest jego puenta. A brzmi ona tak, „kto jednak na starość wciąż z socjalizmu nie wyrósł, jest po prostu durniem”. Zaś wracając do rewolucyjnych haseł – „wolności, równości, braterstwa, albo śmierci”, to warto przypomnieć, że jeszcze niedawno mieszkańcom Kuby  prezentowano na całej masie billboardów slogan: „Socjalizm albo śmierć”. No cóż, znowu odwołam się do Wikipedii… – W Ameryce Łacińskiej (ale głównie na Kubie) za komunistyczny eksperyment zapłaciło śmiercią około 150 tysięcy ludzi. Nie robi wrażenia? To podajmy kolejne dane: 60 milionów w Chinach, 20 milionów w Związku Radzieckim, 2 miliony w Korei Północnej, po około 1,5 miliona w Afryce i Afganistanie, po milionie w Europie Wschodniej i Wietnamie. Aha, i jeszcze 2 miliony w Kambodży (w przeliczeniu na jednego mieszkańca to rekord). Jak wykształceni na najlepszych francuskich uczelniach Pol Pot i jego towarzysze rozumieli postęp? Polecam zobaczyć film „Pola śmierci” (1984, reżyseria Roland Joffé).

IV

W dwieście lat od daty wybuchu francuskiej rewolucji wybitny francuski historyk François Furet napisał szkic zatytułowany „Prawdziwy koniec rewolucji francuskiej”. Że niby dopiero teraz, kiedy już  wystygły spory toczone wokół rewolucji, kiedy przestały mieć znaczenie podziały polityczne związane z rewolucją, można mówić o jej prawdziwym końcu. Przynajmniej co do sporów o rewolucję, to Furet się pomylił, rozpaliła je na nowo wydana w XXI wieku „Czarna księga rewolucji francuskiej”, podsumowująca ogrom zbrodni, jakie dokonano w imię witanej z takim entuzjazmem przez całą ówczesną postępową Europę „jutrzenki wolności”.

V

Nie wszystkie rewolucje były oczywiście „wielkimi” rewolucjami. I tak przewrót dokonany przez Ludwika Bonaparte w 1851 roku to był wreszcie tylko zamach stanu. Niemniej, jak pisał o nim Karol Marks w pamflecie „Osiemnasty brumaire’a Ludwika Bonaparte”: „Narodowi i kobiecie nie wybacza się owej chwili nieopatrzności, kiedy lada awanturnik może na nich dopuścić się gwałtu”.



Może Cię zainteresować.