sobota, 20 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Agnieszki, Amalii, Czecha| CZ: Marcela
Glos Live
/
Nahoru

1789, 1968, 2021? | 18.07.2021

Zbliża się 14 lipca, a z nim – we Francji, w Paryżu – świętowanie rocznicy zburzenia Bastylii. Bastylia to oczywiście tylko legendarny symbol i metafora wszelkich tyranii.

Ten tekst przeczytasz za 6 min. 30 s
Fot. ARC

Parafrazując Stanisława Jerzego Leca rzec by można – Bastylie zawsze gdzieś stały, tylko one (rewolucje) się zmieniały. Symbol… No cóż, także symbole mają znaczenie, a nawet, jak twierdzi pewien filozof, zdarza się, że pożerają one rzeczywistość.

Rewolucja francuska z 1789 roku... I wszystkie inne, kolejno po niej następujące, dla których ta pierwsza pozostawała tak często wzorem, natchnieniem i matrycą. Było tych rewolucyjnych zaburzeń niemało. Różniły się między sobą, ale pewne cechy zdają się pozostawać im wspólne. Rewolucje miewają bowiem co prawda różne losy, ale zawsze są to losy burzliwe, a dotyczy to także – właśnie – sfery symboli. Dotyczy to nie tylko symboli nowych, jak Bastylia, ale także starych, tych które rewolucja zwalcza, usiłuje zepchnąć w niebyt. Ot, weźmy, na przykład, dzieje placów imieniem Rewolucji nazwanych. I tak od czasów rewolucji francuskiej plac (pierwotnie) Ludwika XV zmieniał swą nazwę wiele razy – na plac Rewolucji (wtedy stanęła na nim osławiona gilotyna, potem przeniesiona do Ogrodów Tuileries), następnie na plac Zgody, wreszcie znowu przywrócono mu nazwę Plac Ludwika XV, by, po restauracji Burbonów, zmienić ją na Plac Ludwika XVI. Wreszcie – po rewolucji lipcowej – powrócono do nazwy obowiązującej aż do dzisiaj – i tak znowu możemy przechadzać się po placu Zgody (Place de la Concorde). Takie zmiany nazw placów to nie tylko specjalność zamierzchłej przeszłości. Bezpośrednio po zakończeniu II wojny światowej w przechodzącej w system komunistyczny Jugosławii (było takie państwo) pewien belgradzki bulwar nazwano – z wdzięczności – imieniem Armii Czerwonej. Jednak po niezwykle szybkim skonfliktowaniu się z sowiecką wersją systemu Jugosławianie przemianowali go na bulwar Rewolucji – choć, jak wspomina Gustaw Herling Grudziński – jego „rozmówcy belgradzcy zapewniali, że znacznie stosowniejsza byłaby ironiczna i wyzywająca nazwa plac Rezolucji; chodziło naturalnie o uchwaloną w Bukareszcie 28 czerwca 1948 roku rezolucję o wykluczeniu Jugosławii z Kominternu”. Na marginesie: w czasach stalinizmu na katowickim placu Wolności (kiedyś Wilhelmsplatz) wzniesiono pomnik żołnierzy Armii Czerwonej – zastąpił postawiony tam w międzywojniu pomnik-grób Nieznanego Powstańca Śląskiego (ten z kolei zabrał miejsce zbudowanemu pod koniec XIX wieku pomnikowi dwóch niemieckich cesarzy, Wilhelma i Fryderyka III). Kiedy kończył się w Polsce komunizm zaproponowano przemianowanie nazwy placu ma Plac Ronalda Reagana, a pomnik żołnierzy Armii Czerwonej zastąpić miało popiersie amerykańskiego prezydenta. Ostatecznie, już w XXI wieku pomnik krasnoarmiejców przeniesiono na żołnierski cmentarz; nazwa Plac Wolności pozostała. No cóż, abstrakcyjnie rozumiana wolność nikogo przecież razić nie może. Wreszcie – wolność jest zawsze w modzie, i zawsze dobrze brzmi. A co z Placem Rewolucji w Jugosławii? Od dobrze ponad dwudziestu lat nie ma już na mapach takiego państwa (jest za to w jego miejsce kilka innych), a więc i jugosławiańska komunistyczna rewolucja, na której cześć nazwano belgradzki plac, poszła w zapomnienie. Jakie miano zatem nosi ów bulwar dzisiaj? Jeśli dalej to bulwar Rewolucji (w domyśle jugosławiańskiej), to jest to już tylko nazwa historyczna. Chyba, że nowe okoliczności zmienią sens nazwy i będzie to – po prostu – plac wszelkich rewolucji; i tych dokonanych, i tych, które mają się dopiero dokonać.  Wreszcie dla wielu dzisiaj zawołanie rewolucja brzmi dobrze, i – nie pomylę się chyba bardzo, jeśli napiszę, że stało się znowu całkiem modne.

Rok 1789 w oczywisty sposób kojarzony jest z rewolucją francuską – nie bez powodu przecież zwaną Wielką Rewolucją. Kiedy Wiktor Hugo pisał powieść zatytułowaną „Rok 93” to rok ten – a więc w tym przypadku i tytuł – bez odniesienia do procesu zapoczątkowanego rokiem 1789 nie miałby większego sensu. Inaczej z rokiem 1968. A przecież właśnie do tego ostatniego nawiązuje się dzisiaj na ulicach bardziej niż do którejkolwiek z innych rewolucyjnych form. Ech, te hasła 68’ „Zabrania się zabraniać”, „Władza dla wyobraźni”, „Lepiej mylić się z kimś, kto myli się prawie zawsze, niż mieć rację z kimś, kto prawie zawsze stawiał trafne diagnozy”. Czy był ów rok 68 rokiem rewolucji? Jeden z najwybitniejszych współczesnych socjologów Immanuel Wallerstein nie żywi wątpliwości. Wymienia Wallerstein „światową rewolucję 1968 roku” jako jeden z trzech punktów zwrotnych w dziejach tworzenia się zachodniej nowoczesności – obok „długiego szesnastego stulecia”, które wprowadziło świat w kapitalizm i – właśnie – rewolucji francuskiej 1789.

Ba, niektórzy emocjonalnie związani z 68 autorzy skłonni są widzieć w nim nie jedną rewolucję, ale wiele rewolucji. Co ciekawe, jeden z uznanych przywódców wydarzeń paryskiego maja 68 Daniel Cohn-Bendit pisał po latach: „Może rozczaruję moich zwolenników i wszystkich tych, których pociąga Rewolucja, ale nie jestem przywódcą tej rewolucji, która rzekomo wybuchła w 1968 roku. (...) byłem tylko tubą rebelii. Rok 1968 symbolizuje zatem koniec rewolucyjnych mitów i wyszło to tylko na dobre wszystkim ruchom emancypacyjnym powstającym od lat 70. aż do dziś. W końcu świat w latach 60. – pierwszy globalny ruch transmitowany na żywo przez radio i telewizję – był światem krzyżujących się ze sobą buntów różnego rodzaju”. To informacje jakby z dzisiaj…

Niektóre z zachodzących przemian społecznych, ekonomicznych, politycznych czy kulturowych umykają naszej uwadze. Niemniej przypomnę raz jeszcze uwagę profesora Bronisława Łagowskiego, o tym, że współczesne nam „odkształcenia języka w stronę ordynarności, która, (…) wkrada się w obyczaje, a to oznacza zwrot, przy którym rewolucja francuska wygląda na zdarzenie błahe”. No cóż, trudno nie zauważyć, że w XXI wieku nie w modzie są salonowe maniery. Już raczej – zabawa w „salonowca”. W wersji znanej z „Rejsu” Marka Piwowskiego – jako dupnik.

 

 

 

 

 

 

 

 

 



Może Cię zainteresować.