czwartek, 25 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Jarosława, Marka, Wiki| CZ: Marek
Glos Live
/
Nahoru

Ale Meksyk! | 10.01.2021

Jesienią 2020 ukazało się polskie tłumaczenie powieści Laurenta Bineta „Cywilizacje”. To literacka wizja alternatywnej historii Europy. Kolumb odkrywa w niej Amerykę, tyle że zastaje tam rozwiniętą cywilizację. I to rozwiniętą tak bardzo, że nie tylko nie poddaje się ona przemocy konkwistadorów, ale w niedługim czasie wyprawia się w przeciwnym kierunku – to Stary Kontynent staje się dla niej Nowym Światem.

Ten tekst przeczytasz za 6 min.
Fot. ARC

Tego typu prozatorskie fantazje nie są niczym nowym, w Polsce ten typ wyobraźni znaleźć można na przykład u Marcina Wolskiego. U Bineta cywilizacja, która „odkrywa” Europę to Inkowie. Ale ja nie o Inkach, a o cywilizacji Azteków. Czyli o tym, co – już nie Kolumb, ale Hernán Cortés – odkrył i zniszczył w Meksyku. Dokładniej interesujące zdaje się to, jak opowiada się o tym zdarzeniu współcześnie. Pretekstem będzie film „Meksyk, Bóg, złoto i chwała”. Przedstawiono w nim, w skrótowy, rzecz jasna, sposób historię dzisiejszego Meksyku od czasów prehistorycznych. Szczególnie interesujące zdają się dwa aspekty opowieści wypowiadających się w filmie historyków i antropologów. Pierwszy – to porównanie cywilizacji Zachodu i prekolumbijskich kultur dzisiejszego Meksyku. Drugi – to kontekst, jaki dla azteckich wierzeń stanowiło ówczesne chrześcijaństwo.

Historyk Douglas Brinkley wie, że z dzisiejszego punktu widzenia prekolumbijskie ofiary z ludzi mogą budzić wstręt i przerażenie. Jednak – powiada – palenie na stosach czy zjadanie ludzkich organów było częścią tamtej kultury. Nie zapomina przy tym dodać dla kontrastu: „Przypomnijmy sobie o obrzydliwościach czynów, jakich w Europie dopuszczał się kiedyś kościół katolicki”. Cóż, kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem – i chrześcijaństwo ma swoje ciemne karty. Ale… No właśnie – ale. Inny historyk Hugh Thomas w książce zatytułowanej „Podbój Meksyku” wspomina o ofiarach składanych przez Azteków z ludzi w czasie obrzędów religijnych, między innymi o wyrywaniu „serc z piersi jeńców wojennych czy niewolników, przywdziewanie przez kapłanów skór ludzkich (wywróconych na druga stronę) w charakterze szat obrzędowych, więzienie i topienie dzieci, ceremonialne spożywanie nóg i ramion tych, których zabito na ołtarzach”. Jak można dowiedzieć się z filmu – bogaci i potężni Aztekowie prowadzili wojny oczywiście dla zdobycia nowych ziem i złota. Ale nie o nie przede wszystkim im szło. Chcieli serc i krwi jeńców, którzy ginęli potem na ołtarzach azteckich bogów. Aztekowie wierzyli, że ludzka krew stanowi pokarm dla ich bóstw, a ci ostatni w liczbie 1500 wymagali stałego dokarmiania. „Aztekowie wierzyli, że nadchodzi koniec świata – tłumaczy antropolożka Carmen Pijoan – jedynym sposobem na unikniecie katastrofy były ofiary z ludzi, Aztekowie uważali, że jeśli nie będą ich składać, świat się skończy”. Hugh Thomas także nie wiąże krwawych praktyk religijnych Azteków z okrucieństwem, czy przerażeniem, że świat się skończy. Wznosi się na wyższy, naukowy sposób rozumienia zjawisk. Dostrzega w azteckich ofiarach „odpowiedź na niestabilność stale zagrożonego świata”. Prawda, że o wiele bardziej elegancko?

W rzeczywistości w zabijaniu ludzi i zjadaniu ich organów nie chodziło zawsze i tylko o strach przed końcem świata. I tak dowiadujemy się z filmu, że bogu deszczu składano w ofierze dzieci. Ich łzy miały zapewnić życiodajne plony. Bóg wiosny też miał swoje wymagania, jego kapłani ubrani w skórę zabitych za pomocą obsydianowego noża wyrywali ofiarom wciąż bijące serca. W czasie wielkich świąt na schodach świątyni w Tenochtitlan walały się tysiące ofiar. Podobno w roku 1494 w ciągu tylko czterech dni kapłani złożyli w ofierze ponad 20 tysięcy bijących serc. Część badaczy powątpiewa w wiarygodność tej liczby. Ale, co ciekawe, powątpiewając, wysuwają naukowcy na plan pierwszy powody, by tak rzec, techniczne (co można zrobić z 20 tysiącami ciał bez serc?), a nie charakter cywilizacji Azteków, z którą takie praktyki nie wydawały im się najwyraźniej sprzeczne. Wreszcie, jak przekonuje Thomas, „każda kultura ma własne wyobrażenie o tym, co jest, a co nie jest okrucieństwem”.

W czasie pieczętującego zwycięstwo nad Aztekami ataku Cortésa na Tenochtitlan Aztekowie w trakcie walk złożyli w ofierze 66 hiszpańskich jeńców wyrywając im serca na szczycie Wielkiej Piramidy. Tak opisał to nieunikający krytyki Cortésa uczestnik jego wyprawy i autor wspomnień Bernal Díaz: „Widok na szczycie świątyni był przerażający. Złożyli w ofierze naszych ludzi. Jedli ich nogi i ręce, ich krew oddawali swoim bożkom”. I pomyśleć, że – jak komentuje się w finale filmu - pod ciosami konkwistadorów wspaniałe Tenochtitlan obróciło się w perzynę…

I w Europie znane były przypadki ludożerstwa, zdarzały się jednak one w sytuacjach ekstremalnych i powodowane były zwykle głodem. Nieznane są w obrębie klasycznej cywilizacji europejskiej przypadki ludożerstwa zrytualizowanego – w szczególności towarzyszącego ceremoniom religijnym. Z filmu dowiadujemy się, że prekolumbijscy matematycy – wcześniej niż Aztekowie osiadli na Jukatanie Majowie (obyczajami nie tak bardzo różniący się od swych może tylko nieco bardziej agresywnych sąsiadów) znali koncepcje zera na wieki przed swymi europejskimi kolegami. Nie wynaleźli za to koła (dlatego, że nie było tam dużych zwierząt, więc nie było komu ciągnąć pługa – tłumaczą antropologowie), nie odkryto też w prekolumbijskiej Ameryce tajemnicy obróbki metali. Jak wyglądałaby historia ludzkości, gdyby „technologicznie” Aztekowie nie byli wobec Europy zapóźnieni? Czy spełniłyby się literackie fantazje Bineta? Można przyjąć, że średniowiecznych krucjatach, wojnie chrześcijaństwa z islamem, miało miejsce starcie dwu cywilizacji. Czy w przypadku konkwisty również możemy mówić o cywilizacyjnym zderzeniu? Jakim przymiotnikiem określić cywilizację Azteków? No cóż – zawsze można zawierzyć konstatacjom Brinkleya czy Thomasa…

Tyle że ja – po azteckich historiach i dziejach konkwisty – z ulgą sięgam po obszerne dzieło Dinesha D’Souzy „To wspaniałe chrześcijaństwo”.

Krzysztof Łęcki

 

 



Może Cię zainteresować.