Trzyńczanie przystępują do rewanżowej rundy rozgrywek w drugiej najwyższej klasie piłkarskiej w cieniu smutnej wiadomości – śmierci ikony klubu, napastnika Józefa Kędziora (pisaliśmy na glos.live – tutaj) w środę, w wieku 84 lat. Kędzior na stałe zapisał się w historii trzynieckiego futbolu, bowiem to jemu została przypisana pierwsza bramka dla Trzyńca w rozgrywkach pierwszoligowych.

 

 

 

Współcześni „gladiatorzy boiska” spod Jaworowego nie grzeszą formą – w sprawdzianie generalnym zespół Svatopluka Habanca przegrał z trzecioligowymi Petrzkowicami 1:2, a wcześniej piłkarze skompromitowali się w sparingowych derbach z drugoligowymi Witkowicami (0:5). Kapitan zespołu, Ondřej Kušnír, przeprosił fanów za ostatnie niewypały, zapowiadając zarazem poprawę i to od razu w piątkowym wyjazdowym starciu z jednym z faworytów do awansu, Jihlawą. – Gospodarze są faworytami spotkania, ale w drugiej lidze papierowe prognozy nie zawsze się sprawdzają. W pierwszej kolejce sezonu też nikt nie spodziewał się naszej wygranej z Duklą Praga, a jednak pokonaliśmy Duklę 3:2 i to w dobrym stylu, w dodatku na wyjeździe – stwierdził Kušnír, wracając wspomnieniami do udanego pojedynku z 20 lipca ubiegłego roku.

 

Piątkowy pojedynek z Jihlawą rozpoczyna się o godz. 18.00 przy nietypowym dla gości sztucznym oświetleniu. Trzyńczanie swoje domowe spotkania rozgrywają bowiem w godzinach przedpołudniowych. – Sztuczne oświetlenie nie będzie stanowiło wielkiego problemu, musimy się jednaj szybko przestawić ze sztucznej trawiastej nawierzchni na naturalną płytę boiska w Jihlawie – ocenił Kušnír. 

Zespół zaprezentuje się po raz pierwszy przed własną publicznością w sobotę 14 marca w meczu z Chrudzimią (10.15). W tabeli trzyńczanie plasują się na 9. miejscu (22 pkt.), rywal z Jihlawy przystępuje do meczu w roi wicelidera FNL (32).