W wieku 43 lat można albo powiesić sportowe buty na kołku, albo spróbować znaleźć jeszcze jedną, ostatnią motywację w karierze. Martin Galia po 19 latach tułaczki wrócił do klubu, w którym stawiał pierwsze kroki i któremu chce odwdzięczyć się za zaufanie. W najbliższą sobotę piłkarze ręczni Banika Karwina w 1. kolejce ekstraligi podejmują beniaminka ze Strakonic (18.00).
Niewielu czterdziestolatków może marzyć o tak mocnej pozycji w drużynie, jak właśnie doświadczony bramkarz piłkarzy ręcznych Banika Karwina Martin Galia. Kiedy w 2003 roku z Karwiny trafił do szwedzkiego klubu Redbergslids IK, obecny golkiper Banika Petr Mokroš przymierzał się powoli do rozpoczęcia nauki w szkole podstawowej, a dokładnie to pewnie jego rodzice starali się wybrać synowi do szkoły jak najlepszy tornister. Minęło dziewiętnaście lat i to Galia robi wszystko, aby wybrać dla siebie i zespołu jak najlepszą drogę w zbliżającym się sezonie 2022/2023.
– Wszyscy mówią, że jestem tego lata największym wzmocnieniem Banika, to jednak lekka przesada. W wieku 43 lat mogę służyć doświadczeniem, ale nie czuję się gwiazdą. Liczy się cała drużyna – mówi Galia, który na oficjalnej konferencji prasowej zorganizowanej na malowniczym zamku w Piotrowicach siedział skromnie na końcu stołu, pośród swoich młodych towarzyszy broni.
Piękna kariera, zbudowana m.in. w Bundeslidze, uważanej przez wielu za najlepszą ligę świata, a także w bramce reprezentacji RC pozwala mu spoglądać na sportowy świat z dystansem.
– W Baniku czuję się po powrocie świetnie. A jak czują się w moim towarzystwie dwudziestolatkowie, których nie brakuje w kadrze, czy walczą z tremą, kiedy widzą mnie na parkiecie? Musicie ich o to sami zapytać. Nie jestem nerwusem, nie krzyczę na nich na treningu, a więc myślę, że nasze relacje są od początku bardzo normalne.
Galia nie żałuje powrotu do Banika, aczkolwiek w Górniku Zabrze, gdzie spędził ostatnie sezony, zostawił wielu serdecznych przyjaciół. Banik Karwina nie od dziś słynie z mocnego wsparcia ze strony polskich kibiców szczypiorniaka. Tych mieszkających na Zaolziu, jak również przyjeżdżających regularnie na domowe mecze, a nawet uczestniczących w wyjazdowych spotkaniach.
– Atmosfera w naszej hali zawsze była rewelacyjna. Między innymi z tego powodu chciałem zakończyć karierę w Karwinie, by podziękować wiernym fanom za te piękne wspólne lata – zaznacza bramkarz. Wszystko wskazuje na to, że w nowym sezonie na trybunie pojawi się jeszcze więcej polskich kibiców, również tych z Zabrza, pragnących zobaczyć swojego pupila w akcji na czeskim podwórku. – Jestem umówiony z kibicami Górnika, że jak tylko będę wiedział, w której kolejce zagram, od razu dzwonię do nich, niech przyjeżdżają tłumnie – zdradza z uśmiechem Galia.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, debiut w czeskiej ekstralidze po długich 19 latach Galia zaliczy 17 września w 3. kolejce nowego sezonu, a dokładnie w domowym starciu z Zubrzi.
– Tak to właśnie zaplanowaliśmy z trenerem Michalem Brůną. Na treningach czuję się świetnie, ale po kontuzji wolę dmuchać na zimne. W Zubrzi występuje gościnnie mój syn, a więc to idealna okazja dla nas obu. Ciekawe, czy strzeli mi gola, zobaczymy. On twierdzi, że tak, a ja nie będę miał nic przeciwko temu, byle nie była to bramka zwycięska.
Sezon 2022/2023 Strabag Rail Ekstraligi rusza 3 września, a Banik na pierwszy ogień zmierzy się na własnym parkiecie z beniaminkiem rozgrywek, Strakonicami. W bramce powinien rozpocząć spotkanie Petr Mokroš, bohater wiosennego play off i złotej jazdy po mistrzowski tytuł, który – jak twierdzi Galia – miałby pełnić rolę golkipera numer jeden w zespole.
– Te sprawy leżą w gestii trenera Michala Brůny, ale jestem przekonany o tym, że Petr zasługuje na pozycję jedynki w Baniku. Moja rola zmiennika i mentora dla młodych chłopaków to właśnie to, co najbardziej mnie obecnie kręci – zapewnia Galia, który doświadczeniem służy również w drużynie narodowej RC, pełniąc w czeskiej kadrze rolę trenera bramkarzy. – Jeśli sytuacja będzie tego wymagała, mogę jeszcze wpaść do czeskiej bramki, ale wyłącznie w chwilach awaryjnych. Są młodsi ode mnie.