_-_transp.png)
Tej nocy minął dokładnie rok od pożaru, który zniszczył restaurację „Libuszin” na Pustewnach. Dziś już wiadomo, że upłyną jeszcze co najmniej dwa lata, zanim pochodzące z 1899 roku dzieło słowackiego architekta Dušana Jurkoviča powstanie niczym Feniks z popiołów.
Rok po pożarze Pustewny nadal oblegane są przez turystów. To, co pozostało z „Libuszina”, chroni obecnie przed kaprysami zmiennej górskiej pogody stalowa konstrukcja o rozmiarach 13 razy 41 metrów. Bywalcy przechodzą tędy już niemal obojętnie. Ci, którzy przyjechali tu pierwszy raz, robią pamiątkowe zdjęcia. „Libuszin”, chociaż mocno zniszczony, dalej pozostał perłą architektury ludowej i przykuwa wzrok przechodniów.
Do odbudowy „Libuszina” prowadzi jeszcze długa droga. Poczyniono już jednak pierwsze kroki. Pod koniec lutego została wybrana firma, która przygotuje dokumentację projektową. Jest nią spółka Masák& Partner, s.r.o. z Pragi 6. To, zgodnie z umową, ma zająć 9 miesięcy. – Po upływie tego czasu, czyli na przełomie października i listopada br. ogłosimy konkurs na realizatora budowy. W sumie odbudowa „Libuszina” ma kosztować ok. 70 mln koron – wyjaśnia dyrektor rożnowskiego muzeum, Jindřich Ondruš.
Według jego obliczeń, konkurs zajmie ok. 5 miesięcy i wykonawca będzie znany dopiero wiosną przyszłego roku. – To z jednej strony bardzo odległa przyszłość, z drugiej jednak strony będzie to akurat początek sezonu budowlanego, w związku z czym przed nadejściem zimy można będzie przeprowadzić maksimum prac. W 2017 roku mogłyby zostać zakończone, o ile jednak uda się wszystkie szczegóły doprowadzić do końca. W przypadku odnowy zabytkowych wnętrz mogą bowiem pojawić się pewne komplikacje – stwierdza Ondruš.
Szerzej na ten temat przeczytacie we wtorkowym wydaniu „Głosu Ludu".