„Sól ziemi czarnej”, „Perła w koronie” czy „Grzeszny żywot Franciszka Buły” z jednej strony, „Wesele”, „Pod mocnym aniołem” oraz „Moje córki krowy” z drugiej. Trudno powiedzieć, żeby Marian Dziędziel rozpoczął karierę aktorską w ostatnich latach. Trzeba natomiast przyznać, że znany reżyser Wojciech Smarzowski pozwolił ma rozwinąć skrzydła i pokazać pełnię możliwości aktorskich. Bo na scenie oraz ekranie jest obecny od kilkudziesięciu lat.
Płacze pan ostatnio?
– Nie, jest bardzo sympatycznie A dlaczego miałbym płakać?
Pytałem w kontekście Śląska, który „płonie” od kilkunastu dni. To właśnie w tym regionie odnotowuje się coraz więcej zakażeń koronawirusem, a pan ma przecież korzenie w tym regionie...
– Jestem na bieżąco w temacie, nawet dziś o tym rozmawialiśmy z bratem (wywiad został przeprowadzony w sobotę 16 maja – przyp. red.). Nie jest mi ani do płaczu, ani do śmiechu, całą tę sytuację traktuję bardzo poważnie i osobiście, bo w końcu mam tam swoich bliskich. Obawiam się o nich, są w tej chwili w większym zagrożeniu niż na przykład ja. Ja teraz siedzę w ogrodzie i mam święty spokój. Dziś moi bliscy są zdrowi, ale jutro może się zdarzyć coś innego (tfu, na psa urok). Reasumując, jest to straszne, co tam się dzieje.
„Dziennik Zachodni” w odpowiedzi na hejt pojawiający się w ostatnich dniach zdecydował się na akt solidarności z regionem. W ramach akcji opublikowano dwie grafiki autorstwa artysty grafika Tomasza Bocheńskiego, które zostały opublikowane w mediach społecznościowych. Znalazły się na nich hasła: „Śląsku trzymaj się. Dacie radę!” oraz „Jeżech ze Slonska! Poradzymy! (Jestem ze Śląska! Damy radę!). Co jest takiego w nas, Polakach, że wszystko musimy hejtować?
– Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie inaczej, jak tak, że chyba chodzi o zwykłą ludzką głupotę. Nie rozumiem tego zjawiska, jakim jest hejt. Nie wiem, jak to się stało, że zaczęli chorować górnicy – może jakaś nieodpowiedzialność, brak dyscypliny, ale na pewno to nie jest powód, żeby obrzucać błotem tych, którzy ciężko harują pod ziemią. Wiadomo, że jeżeli górnik wyjeżdża z dołu i jest czarny, to musi iść do łaźni, gdzie spotka wielu kolegów z pracy. Nie ma co dywagować, zagrożenie jest ogromne. Wszyscy wiedzą na czym to polega.
Cały wywiad ukaże się we wtorkowym wydaniu drukowanym.