W weekend odbyły się festyny polskich szkół i przedszkoli w kilku miejscowościach, m.in. w Karwinie-Frysztacie, Lutyni Dolnej i Jabłonkowie. Na jabłonkowskim festynie przekonaliśmy się, jak organizatorzy poradzili sobie z nowo wprowadzonym zakazem sprzedaży alkoholu na imprezach dla dzieci.
Szkoła Podstawowa im. Henryka Sienkiewicza należy do największych polskich szkół na Zaolziu. Dlatego też festyn szkolny, organizowany razem z przedszkolem, to duża impreza odbywająca się w jabłonkowskim Lasku Miejskim. Przedszkolaki i uczniowie występowali na tym samym przestronnym podium, na którym oglądamy zespoły występujące na „Gorolskim Święcie”. Na festynie można też było zjeść różne smaczne potrawy, m.in. oscypki z grilla, kotlet i placki pieczone na blasze, nie brakowało także różnych napojów. W upalne popołudnie goście z chęcią raczyli się piwem, lecz według tablic zamieszczonych na kioskach chodziło o piwo bezalkoholowe. Tegoroczny festyn odbył się bowiem w nowych warunkach, które podyktowała obowiązująca od 31 maja ustawa o ochronie zdrowia przed szkodliwymi wpływami substancji uzależniających. Zgodnie z jej postanowieniami, na imprezach, które skierowane są przeważnie do osób poniżej 18. roku życia, nie wolno sprzedawać ani podawać żadnych napojów alkoholowych. Za naruszenie przepisu organizator może zostać ukarany grzywną w wysokości do 50 tys. koron oraz zakazem działalności na okres do dwu lat.
– Do godziny 17 trwa więc u nas festyn szkolny. Dzieci biorą udział w programie, są obecne na widowni i zgodnie z przepisami do tej godziny obowiązuje zakaz spożywania alkoholu na imprezie. Między godz. 17 a 18 kończą się atrakcje dla dzieci, spora część z nich odchodzi do domu i wtedy impreza luźno przechodzi w spotkanie rodziców. Dopiero na tej imprezie można będzie sprzedawać alkohol. W Urzędzie Miejskim w Jabłonkowie zgłosiliśmy dwie imprezy – wyjaśnił Marek Słowiaczek, prezes jabłonkowskiego Koła Macierzy Szkolnej.
Zdania uczestników festynu nt. nowej ustawy były podzielone. Ryszard Rusnok z sąsiedniego Nawsia był jednak lekko zmartwiony i nie dlatego, że nie mógł wypić kieliszka. Po prostu jako działacz nawiejskiej Macierzy Szkolnej zastanawiał się nad tamtejszym festynem, który odbędzie się za niespełna dwa tygodnie.
– Festyn urządza się, by był z niego jakiś zysk. Bez sprzedaży alkoholu utarg będzie na pewno dużo mniejszy. Martwi mnie trochę ten zakaz, ponieważ organizując festyn, staramy się zarobić jakieś pieniążki dla naszych dzieci. W obecnej sytuacji człowiek zaczyna się zastanawiać, czy organizowanie takiej imprezy ma sens. Musimy znaleźć drogę, jak to zrobić, by być w zgodzie z prawem i jednocześnie by festyn dobrze wypadł – przyznał w rozmowie z naszą gazetą.