poniedziałek, 21 kwietnia 2025
Imieniny: PL: Jarosława, Konrada, Selmy| CZ: Alexandra
Glos Live
/
Nahoru

Marek Grycz dla "GL": To był bardzo udany sezon | 30.10.2016

Marek Grycz, reprezentant RC w pięcioboju nowoczesnym, uczeń czwartej klasy Polskiego Gimnazjum im. Juliusza Słowackiego w Czeskim Cieszynie, ten sezon może zaliczyć do bardzo udanych.

Ten tekst przeczytasz za 5 min. 30 s
Marek Grycz w konkurencji parkur. Fot. ARC M. Grycza

 Grycz zdobył złoty medal w młodzieżowych mistrzostwach RC, w mistrzostwach Europy juniorów zajął w indywidualnych zawodach dziewiąte miejsce, zaś w sztafecie wspólnie z Martinem Vlachiem oraz w drużynówce wywalczył z kolei srebrny medal europejskiego czempionatu. Te wyniki wywindowały Marka Grycza do finałowej szóstki prestiżowego plebiscytu Magnesia Go, w którym można zagłosować na najbardziej utalentowanych młodych sportowców z Republiki Czeskiej i Słowacji. Sportowiec, który osiągnie największą liczbę głosów, może się radować z nagrody finansowej w wysokości 350 tysięcy koron. Głosowanie rozpoczęło się dwa tygodnie temu na stronie internetowej www.magnesiago.cz, gdzie można znaleźć też resztę informacji o finalistach plebiscytu, a także dane kontaktowe do darmowego przesyłania głosów za pośrednictwem sms-ów. Głosować można do 20 listopada. Kulisami przebicia się do grona finalistów Magnesia Go, jak również emocjami związanymi z całym sportowym rokiem 2016, Marek Grycz podzielił się z czytelnikami „Głosu Ludu”.

Marku, tego sezonu na pewno nie spiszesz na straty. Wręcz przeciwnie…

W pięcioboju nowoczesnym konkurencja w juniorskiej kategorii jest tak duża, że oczywiście wyniki, jakie osiągnąłem w tym roku, traktuję w kategoriach dużego sukcesu. Cieszę się bardzo ze złotego medalu w krajowym czempionacie, jestem zadowolony też ze swojej dobrej postawy w mistrzostwach Europy. W zawodach indywidualnych zająłem dziewiąte miejsce, medale posypały się niemniej w sztafecie i drużynówce. W sztafecie chciałbym podziękować Martinowi Vlachowi, bo stworzyliśmy świetny duet i udało nam się w mistrzostwach Europy sięgnął po upragniony medal, a dokładnie srebro. Ten sukces powtórzony został w drużynówce.

We wrześniu z powodu ostrej anginy zabrakło cię w młodzieżowych mistrzostwach świata w Egipcie. Byłeś z tego powodu mocno rozczarowany?

Raczej tak, bo w całym letnim okienku nastawiałem się właśnie na start w mistrzostwach świata. Poczciwie trenowałem przez cały sierpień, ale niestety choroba pokrzyżowała moje plany. W zasadzie całe wakacje spisałem w prywatnym życiu na straty, podporządkowując je żmudnym treningom, żeby w Egipcie pokazać się z jak najlepszej strony. Nie chciałem tam pojechać na wycieczkę krajoznawczą, zwiedzać piramidy, ale powalczyć o medale. Kiedy wylądowałem więc w domu z anginą, przyznaję, że czułem się fatalnie.

Jak wygląda okres zimowy w twoim harmonogramie sportowym? Jeśli nie wypalił we wrześniu Egipt, to może wybierasz się do ciepłych krajów późną jesienią lub zimą?

Ciepłe kraje nie wchodzą w rachubę. Na pewno zaliczę zgrupowania w Pradze i Niemczech nastawione głównie na technikę w szermierce. Dla pięcioboisty nowoczesnego zimowy okres to idealna okazja do wyszlifowania właśnie techniki. W moim przypadku chciałbym poprawić swój warsztat w szermierce, która bywa często kluczowym elementem w zawodach. Oprócz tego będę trenował też jazdę konną, pływanie i strzelectwo. Wszystkie te wspomniane konkurencje można trenować bez przeszkód również zimą, nie trzeba więc zaliczać kosztownych obozów w ciepłych krajach. Konkretnie parkur, czyli finałową dyscyplinę w ramach pięcioboju nowoczesnego, szlifuję regularnie zimą w moim klubie w Bystrzycy, gdzie warunki do jazdy konnej są wręcz idealne, a zaplecze do treningów też jest na światowym poziomie.

Trzy tygodnie temu wpadłeś na kilka dni do Pragi, gdzie kręcono sylwetki wszystkich sześciu finalistów plebiscytu Magnesia Go. Znalazłeś się w gronie najbardziej utalentowanych młodych sportowców z Republiki Czeskiej i Słowacji i miałeś też okazję spotkać się z patronem tego przedsięwzięcia, popularnym czeskim aktorem Ondřejem Vetchym...

To było wspaniałe doświadczenie. Ondra Vetchý pokazał się z bardzo sympatycznej strony, w zupełnie innym świetle, niż w swoich kreacjach filmowych, gdzie często wciela się w trudne postaci, czy to szefa mafii, albo zwariowanego trenera piłkarskiego w serialu komediowym „Okresní přebor”. Podkreślał też często w rozmowach z nami, że sport to piękna rzecz. Hartuje charakter, uczy przegrywać i w związku z tym bardzo przydaje się również w codziennym życiu. Vetchý w młodości był wyczynowym judoką, obecnie pasjonuje się kulturystyką i faktycznie coraz częściej obsadzany jest w filmach do roli twardzieli. Chciałbym mieć w jego wieku tyle motywacji do treningów.

W przyszłym roku zdajesz w „Gimplu” maturę. Czy w związku z tym wiosenny sezon 2017 spiszesz na straty?

Niezupełnie. Chciałbym wystartować w najważniejszych imprezach znajdujących się w przyszłorocznym kalendarzu, czyli mistrzostwach RC, Europy i świata. Oczywiście chciałbym też zdać maturę, ale jakoś niespecjalnie się jeszcze tym faktem stresuję. W „Gimplu” mogę liczyć na przychylność ze strony nauczycieli i dyrektora Andrzeja Bizonia, dla którego sport też jest w życiu bardzo ważny. Chciałbym skorzystać z okazji i podziękować na łamach „Głosu Ludu” mojej nauczycielce języka czeskiego, która pomaga mi zwłaszcza z lekturą obowiązkową. Dziękuję też pozostałym pedagogom za cierpliwość. „Gimpel” to prawdziwa szkoła z charakterem.



Może Cię zainteresować.