Wiele osób czeka na to wydarzenie cały rok. Choć przecież w góry chodzi się często i przy wielu okazjach, to jednak wędrowanie w ramach Rajdu o Kyrpce Macieja jest czymś wyjątkowym.
– Tu nie chodzi o to, żeby zrobić jak najwięcej kilometrów, czy zdobyć czyjeś uznanie. To towarzyska impreza. A pierwszy jej punkt to spotkanie w pociągu. Tam dzielimy się, kto i skąd idzie – mówi Wiesława Branna z Czeskiego Cieszyna. – Kiedy na mecie ludzie przychodzili i opowiadali swoje przeżycia, czuło się, że ten rajd to takie święto – wspomina Jerzy Czap z Olbrachcic. – Ludzie tym żyją, rajd jest popularny, chodzą starsi, dzieci, młodzież. To mi się podoba – zaznacza Władysław Kroczek ze Stonawy.
Polskie Towarzystwo Turystyczno-Sportowe „Beskid Śląski” w RC w 2025 roku świętuje jubileusz organizowania Rajdu o Kyrpce Macieja. Historia rajdu zaczyna się w sierpniu 1995 roku, kiedy w przededniu Gorolskiego Święta rajd zorganizowało turystyczne stowarzyszenie Jabłonków wraz MK PZKO w Jabłonkowie. Członkowie „Beskidu Śląskiego” wzięli w nim liczny udział. W efekcie od 1998 roku organizacją rajdu samodzielnie zajęło się PTTS „Beskid Śląski”, a rok później dzięki nowej formule i promocji wydarzenie spotkało się z wielkim powodzeniem (135 uczestników).

– Dla mnie ten rajd jest jedną z większych imprez, jaką organizuje Beskid Śląski. Więc zawsze do tego podchodzę organizacyjnie: co trzeba załatwić, czego dopilnować, gdzie pomóc, bo zawsze proponuję swoją osobę do pomocy – przyznaje Halina Twardzik, prezes PTTS „Beskid Śląski” w RC. – Przez kilka lat byłam organizatorem rajdu, odkąd trafiłam do zarządu. Później potem organizację przejęła komisja turystyczna. Ale zawsze staram się każdego roku przejść którąś z tras, żeby być uczestnikiem i mieć satysfakcję ze spotkania w parku, gdzie mamy wspólne zakończenie – dodaje.
Przez 30 lat trasy rajdu zmieniały się (w ostatnich edycjach można było startować z Nawsia, Mostów k. Jabłonkowa i Boconowic), a udział turystów często zależał od warunków atmosferycznych – liczba uczestników wahała się od 50 przy deszczowej pogodzie do ponad 200 (!) w ciepły słoneczny dzień.
– Każdy uczestnik rajdu otrzymuje na mecie dyplom. Zdarzało się tak, że przy ładnej pogodzie zabrakło nawet 200 wydruków a w następnym roku przy niesprzyjającej pogodzie dyplomy poszły do kosza – przyznaje Halina Twardzik.
Meta rajdu znajduje się w Lasku Miejskim w Jabkonkowie przy stoisku MK PZKO Gródek i dzięki przychylności gródczan uczestnicy mogą korzystać z ich zaplecza do czasu oficjalnego rozpoczęcia programu Gorola.
Początkowo zwycięzcami rajdu byli najmłodszy i najstarszy uczestnik, którzy otrzymywali tytułowe kyrpce. Ponieważ jednak najstarsi uczestnicy często powtarzali się, organizatorzy w 2015 r. zdecydowali, że nagroda dla dorosłego uczestnika jest przydzielana na podstawie losowania. Warto dodać, że od 2017 roku przekazywane są jeszcze jedne kyrpce – dla zasłużonego działacza PTTS „Beskid Śląski”.
Od 2019 roku na trasy rajdu wyruszyli po raz pierwszy niepełnosprawni uczestnicy pod opieką Renaty Czader i stowarzyszenia „Nigdy Nie Jesteś Sam”. Nie mieli wtedy specjalnie przygotowanej trasy, ale mimo to zdołali wejść na Filipkę. W kolejnych edycjach czekały na nich już bardziej przystępne trasy.
W 30-letniej historii rajd nie doszedł do skutku w 2020 roku z powodu covidowej pandemii. Zamiast tego zaproponowano turystom i kolarzom trasy do Lesznej Górnej. Efekt? Zjawiło się ponad 50 rowerzystów! W 2021 roku z powodu na niepewnej sytuacji z zapleczem Gorolskiego Święta, meta rajdu wyjątkowo znalazła się poza Laskiem Miejskim. Zakończenie rajdu było w klubie „Rokáč” przy boisku na Białej w Jabłonkowie. Choć pogoda nie dopisała, na mecie zjawiło się 81 uczestników.
Pogoda nie była łaskawa także dla ubiegłorocznej edycji rajdu – deszczowy ranek zniechęcał do górskich wędrówek przez co w wydarzeniu wzięło udział 87 uczestników.O jubileuszowej edycji i jej szczegółach napiszemy w przyszły piątek.
Kyrpcowe wspomnienia
Jerzy Czap,
Olbrachcice
Od chwili, gdy powstał nasz Klub 99, pod koniec roku 1999 r., deklarowaliśmy, że będziemy sekcją „Beskidu Śląskiego”. Dlatego od początku staraliśmy się uczestniczyć w imprezach organizowanych przez PTTS i pomagać przy ich organizacji. Zostaliśmy poproszeni, żeby w czasie Gorolskigo Święta pomóc przy Rajdzie o Kyrpce Macieja. I zawsze, jak nadchodził Gorol, to pomagaliśmy. Rajd startował z trzech miejsc – Mostów k. Jabłonkowa, Nawsia i Gródku. Trzeba było ludzi, żeby zająć się na starcie rejestracją uczestników, którzy przyjeżdżali samochodami i pociągami. Siedzieliśmy więc przy przenośnym stoliku i zapisywaliśmy uczestników. A nieraz było ich naprawdę dużo. Niekiedy dwieście, a czasem ponad dwieście. Byliśmy też w punktach kontrolnych. Nasi ludzie czekali na Filipce, gdzie podejmowali turystów. A kiedy uczestnicy finiszowali, to na mecie trzeba było ich przyjąć i odnotować, kto ukończył rajd. Wtedy uczestnicy dostawali bon na posiłek i dyplomy, które wypisywał m.in. śp. Genio Kurpa. Na mecie było ciekawie, bo ludzie przychodzili, najpierw pojedynczo, potem w coraz większej liczbie i opowiadali swoje przeżycia na trasie. Dało się odczuć, że ten rajd to takie święto. Do 2015 roku uczestniczyliśmy w nim regularnie. Ale jesteśmy coraz starsi i zrezygnowaliśmy. Kierownictwo Beskidu musiało poszukać kogoś innego w nasze miejsce.
Barbara Bulawa
Trzyniec-Osiedle
Biorę udział w Rajdzie o Kyrpce Macieja od samego początku. Zaczynałam w 1995 roku, jeszcze wtedy wraz z 2-letnią córką szliśmy na ten rajd. Przez lata wędrowaliśmy rodzinnie. Ten rajd to wspaniała zabawa. Człowiek spotykał na mecie wielu znajomych. To naprawdę udana impreza. Zawsze chodziłam na piechotę, ale rok temu po raz pierwszy wybrałam się na rowerze. Wyruszaliśmy z Czeskiego Cieszyna do Jabłonkowa.
Władysław Kroczek
Stonawa
O Rajdzie o Kyrpce Macieja powiem tyle, że to wspaniała akcja! Każdy to przyzna. Podoba mi się, że borą w niej udział nie tylko starsi, ale młodzież i dzieci. Sam chodziłem jako uczestnik i brałem udział w jego organizacji. Moje wspomnienia dotyczą siły woli, jaka tkwi w ludziach, żeby iść za wszelką cenę i pokonać trasę. Pamiętam dwóch braci z Wędryni – Jana Heczko i Józefa Heczko. Kilka lat temu będąc na starcie w Mostach k. Jabłonkowa zapisywał się na starcie Józef Heczko, inwalida z amputowaną jedną nogą. Nie miał protezy. Szedł o kulach. Całą trasę z Mostów przez Girową i Baginiec przeszedł do Jabłonkowa o tych kulach. Inni uczestnicy pytali, czy mogą mu jakoś pomóc w tym wędrowaniu, ale on chciał iść sam. Ta siła woli człowieka z amputowaną nogą zrobiła na mnie wrażenie.
Wiesława Branna
Czeski Cieszyn
Odkąd jestem w „Beskidzie Śląskim”, od 2002 r., to pamiętam chodziło się na „Kyrpce”. Ale nie każdego roku. Raz poszłam na ten rajd z córką. Szłyśmy przez Filipkę. To było jedno z pierwszych wyjść. Kiedy z powrotem chciałyśmy wrócić do domu, okazało się, że nie ma żadnego połączenia. I w tym upale, na piechotę, szłyśmy z Jabłonkowie aż do Nieborów. Dopiero potem złapałyśmy „stopa”. Utkwiło mi w pamięci, jak szłam z kuzynostwem pana Karola Śliża. Jego grupka przyjechała spod Wrocławia, byli na rajdzie pierwszy raz. Jedna z pań w pewnym momencie wpadła w tak wielkie błoto, że nie potrafiła nogi wyjąć. A była w takim miejscu, że nie było jak jej pomóc. Nie mieliśmy żadnej deski, żeby do niej dotrzeć. Szczęśliwie jakoś udało się ją wyciągnąć, razem z butem, ale ona cała była kompletnie ubłocona. Miała jedną zapasową koszulkę, ale reszta ubrania tonęła w błocie. Więc i takie przygody się zdarzały. Pamiętam też mnóstwo grzybów, które zbierało się po drodze. Ten rajd to towarzyska impreza. Nie chodzi o to, żeby zrobić jak najwięcej kilometrów, albo zdobyć czyjeś uznanie. Ale spotkać się. Pierwszy punkt towarzyski jest już w pociągu, gdzie spotykają się uczestnicy z wszystkich stron. Tam dzielimy się, kto i skąd idzie. Bywały lata, gdzie parę osób szło z Nawsia przez Baginiec, a kilkadziesiąt z Mostów k. Jabłonkowa. Fajne jest to, że nie trzeba wyruszyć o konkretnej godzinie, ale o dogodnej dla siebie porze. Trzeba tylko do Lasku Miejskiego dotrzeć przed określoną godziną.
„Kyrpce” w latach 2007-2024
2007
217 uczestników
Najmłodszy: Marcin Sochacki
Najstarsi: Maria i Józef Szołtysowie
2008
123 uczestników
Najmłodszy: Lenka Chromikowa
Najstarsi: Gustaw Heczko oraz Danuta Białożyt
2009
186 uczestników
Najmłodszy: Sandra Stuchlik
Najstarsi: Karol Fiedor, Danuta Białożyt
2010
73 uczestników
Najmłodszy: Gabriela Smílek
Najstarszy: nie ustalono
2011
188 uczestników z tego 16 kolarzy
Najmłodszy: dzieci rodziny Jiravskich (trójka)
Najstarsi: Józef Janczyk, Danuta Białożyt
2012
206 uczestników
Najmłodszy: Artur Stuchlik
Najstarszy Karol Fiedor
„Kierpce" za zasługi otrzymał Bronisław Schulhauser
2013
142 uczestników
Najmłodszy: nie przyznano
Uczestnik z handicapem: Józef Heczko
2014
190 uczestników
Najmłodszy: Magdalena Heczko
Najstarszy: Otto Dobesch
2015
204 uczestników
Najmłodszy: Ania Oborna
Nagroda główna: Helena Bulanda (Kędzierzyn Koźle)
2016
146 uczestników z tego 14 dzieci
Najmłodszy: nie ustalono
Nagroda główna: Janusz Cieślar
2017
207 uczestników,
Najmłodszy: Filip Słowiaczek
Najstarszy: Eugeniusz Monczka, Bronisław Schulhauser
Nagroda główna: Marek Wojnar
2018
176 uczestników
Najmłodszy: Tymoteusz Przywara, Jadzia Heczko
Nagroda główna: Władysław Raszyk
Nagroda dla zasłużonego beskidzioka: Władysław Kroczek
2019
208 uczestników,
Najmłodszy: Pepík Javorský
Nagroda główna: Pavlína Byrtusowa
Nagroda dla zasłużonego beskidzioka: Tadek Farny
2020
Nie odbył się z powodu covidu
W zamian rajd turystyczno-rowerowy, w którym wzięły udział 52 osoby
2021
81 uczestników
Najmłodszy: Robert Wałaski i Jaś Wałaski
Nagroda główna: Józef Szajter
Nagroda dla zasłużonego beskidzioka: Karol Śliż
2022
132 uczestników
Najmłodszy: Nina Czudek
Nagroda główna: Andrzej Kowol
Nagroda dla zasłużonego beskidzioka: Jerzy Czap
2023
56 uczestników
Najmłodszy: Jan Szotkowski
Nagroda główna: Anna Richterowa
Nagroda dla zasłużonego beskidzioka: Halina Filipek
2024
87 uczestników
Najmłodszy: Karin Mráčna
Nagroda główna: Elżbieta Macura
Nagroda dla zasłużonego beskidzioka: Józef Štirba