środa, 4 czerwca 2025
Imieniny: PL: Christy, Helgi, Karola| CZ: Dalibor
Glos Live
/
Nahoru

Pre-teksty i Kon-teksty Łęckiego: Katyń w kontekście | 26.03.2025

Przepis „na faszyzm” Benito Mussoliniego był prosty – wszystko w państwie, nic poza państwem, nic przeciwko państwu. Niemniej nie pomylę się pewnie, że faszyzm (i to nie tylko rozumiany historycznie) kojarzy się dzisiaj bardziej z Adolfem Hitlerem (i jego narodowym socjalizmem, nazizmem) niż z Duce. 

Ten tekst przeczytasz za 6 min. 15 s
Leszek Kołakowski w książce „Moje słuszne poglądy na wszystko” napisał: „Słowo »faszysta« to ktoś, z kim się nie zgadzam, lecz nie jestem w stanie z nim polemizować na skutek mojej ignorancji”. Fot. Wikimedia Commons

Wiele jest powodów takiego stanu rzeczy i nie sposób się nad nimi pochylać w krótkim z natury felietonie. Ale przyszedł mi do głowy prosty wskaźnik – porównajmy liczbę produkcji filmowych poświęconych Führerowi i tych, w których bohaterem jest Mussolini. Przewaga filmowych obrazów z Hitlerem (w roli głównej i w tle) jest absolutnie miażdżąca. Przyznam, że ja sam przypominam sobie (i z trudem) tylko jeden film o włoskim Wodzu („Mussolini. Ostatni akt” z Rodem Steigerem i Franco Nero, muzyka Ennio Morricone, reżyseria Carlo Lizani 1974). Zaś gdy idzie o współczesną debatę publiczną, to tu też Hitler ma symboliczną przewagę nad Duce. Wreszcie pozamerytoryczny sposób argumentowania, poprzez który pragnie się unieważnić czyjeś stanowisko wskazując, że taki sam pogląd wyznawali naziści, określany jest jako Reductio ad Hitlerum.

I
Faszyzm – wszędzie, przy każdej okazji. Dość powiedzieć, że w 1983 r. w Katyniu wzniesiono sowiecki pomnik z napisem: „Ofiarom faszyzmu – oficerom (sic!) polskim, rozstrzelanym przez hitlerowców w 1941 r.”. W Polsce pierwszy pomnik ku czci ofiar Katynia odsłonięto na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w roku 1985 – napis na nim kłamał, a jakże, ale również odwoływał się do faszyzmu. Brzmiał jak następuje: „Żołnierzom polskim ofiarom hitlerowskiego faszyzmu spoczywającym w ziemi katyńskiej – 1941 rok”. Dopiero w roku 2010 izba niższa rosyjskiego parlamentu, przyjęła uchwałę w sprawie zbrodni katyńskiej. Mord na polskich oficerach wiosną 1940 r. uznano w niej za zbrodnię reżimu stalinowskiego. Zdaniem wybitnego publicysty Stanisława „Cata” Mackiewicza należało od razu, od chwili podpisania z Sowietami układu w roku 1941 alarmować światową opinię publiczną w sprawie zaginięcia polskich oficerów. Niestety, w tym czasie rząd generała Sikorskiego zajmował się propagowaniem Kraju Rad jako tego, który uwalnia Polaków z więzień, wprowadza – słuchajcie, słuchajcie – tolerancję religijną. Oficjalnie i nieoficjalnie generał Sikorski zwalczał wszystko to, co mogłoby wzniecić jakiekolwiek podejrzenia wobec Sowietów. A kiedy wreszcie rząd polski zwrócił się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o zbadanie sprawy Katynia, sowieccy zbrodniarze strojąc się w piórka urażonej niewinności zerwali z polskim rządem stosunki dyplomatyczne. Jak widać każde kłamstwo zawsze mogło (i może) posłużyć sąsiadom w grze Polakami.

II
Faszyzm – ciągle faszyzm. Nawet w okolicznościach, które mogłyby się wydać nieuprzedzonemu obserwatorowi najzwyczajniej surrealistyczne. Wybitny polski filozof, wykładowca m.in. na uniwersytecie w Oxfordzie, Leszek Kołakowski jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku (przebywał już wówczas na emigracji) podsumował modę na używanie słowa „faszysta” w taki sposób: „Słowo »faszysta« to ktoś, z kim się nie zgadzam, lecz nie jestem w stanie z nim polemizować na skutek mojej ignorancji” (Leszek Kołakowski, „Moje słuszne poglądy na wszystko”, Znak 1999, Kraków). I nieco dalej oddaje atmosferę panującą na Zachodzie w tamtych czasach, w których „(f)aszystą na mocy definicji jest każdy, komu zdarzyło się być uwięzionym w kraju komunistycznym. W roku 1968 uciekinierzy z Czechosłowacji witani byli w Niemczech przez bardzo postępowych i absolutnie rewolucyjnych goszystów transparentami z napisem »faszyzm nie przejdzie«” (tamże, s. 403). Tak, antyfaszysta to brzmi dumnie. Jednak, ośmielę się zauważyć, antyfaszyzm brzmi dumnie tylko wtedy, gdy trzeba za to, że jest się antyfaszystą płacić cenę wysoką, niekiedy bywało, że własnym życiem. Tak, ci, którzy byli antyfaszystami, a właściwie antynazistami w latach 30., w hitlerowskich Niemczech mogli mieć powód do dumy, acz ze zrozumiałych względów, żaden z nich nie mógł liczyć na tytuł antyfaszysty roku. Co ciekawe, przebywający wówczas w Niemczech, tak, tak w połowie lat 30, francuski filozof Jean Paul Sartre w ogóle na zauważył w kraju naszych zachodnich sąsiadów ani faszyzmu, ani nazizmu. Dostrzegł za to Sartre – i bezlitośnie piętnował – faszyzm we Francji zaraz po wojnie, a faszystą był dla niego generał de Gaulle. Lepiej mylić się z Sartrem, niż przyznać rację Raymondowi Aronowi, prawicowemu adwersarzowi Sartre’a – przekonywali w czasach legendarnego paryskiego maja 1968 zbuntowani francuscy studenci i doprawdy w tym akurat byli do bólu konsekwentni.

III
George Orwell jeszcze w czasie trwania II wojny światowej pisał: „Wszystko co można w tej chwili uczynić, to używać słowa »faszyzm« nieco bardziej oględnie, nie zaś – jak się to zwykle praktykuje – degradować go do rangi wyzwiska”. No właśnie... Z doskonałej, bardzo szczegółowej, dwutomowej biografii Witolda Gombrowicza autorstwa Klementyny Suchanow dowiedziałem się, jak często podstawiano Gombrowiczowi nogę , zarzucając mu… Tak, tak, właśnie – faszyzm. Pisze Suchanow: „Jego (Gombrowicza) słynne wypowiedzi mające na celu zmuszenie Polaków do przemyślenia swej formy zostają podpięte pod »faszyzm«”. Uwaga ta dotyczy nagonki jaką urządziły Gombrowiczowi komunistyczne władze PRL-u w latach sześćdziesiątych XX wieku.

IV
Tak, diagnozowanie sytuacji, w której do głosu dochodzi faszyzm czy jakakolwiek inna forma totalizmu jest czymś niezwykle ważkim intelektualnie. I pożytecznym dla społecznej przed nim samoobrony. Porzućmy zatem etykietowanie: to faszyzm, tamto faszyzm, to totalizm – na rzecz analizy tego, co rzeczywiście się na świecie dzieje. Wyjdźmy od konstatacji wielkiego znawcy tematu Andrzeja Walickiego. Otóż wedle niego „najgłębszą istotą totalitaryzmu jest dyktatura ideologiczna zdolna do organizowania moralno-politycznych krucjat i do odbierania jednostkom nie tylko zewnętrznej, ale i wewnętrznej wolności. Innymi słowy nie ma totalitaryzmu bez efektywnego zniewolenia umysłów i sumień”. Naprawdę warto wziąć poważnie tę charakterystykę autora „Zniewolonego umysłu po latach”...
Krzysztof Łęcki


Może Cię zainteresować.