czwartek, 2 maja 2024
Imieniny: PL: Longiny, Toli, Zygmunta| CZ: Zikmund
Glos Live
/
Nahoru

Zdaniem Danuty Chlup: Jestem dość uczulona na tego typu dyskusje | 08.06.2021

Znajoma z Podlasia, która oprowadza wycieczki po atrakcyjnych miejscach tego regionu, zamieściła na Facebooku post, w którym chwali fantastyczną, tryskającą humorem i dobrze zorganizowaną grupę z Bielska-Białej. 

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 15 s
Fot. Norbert Dąbkowski/canva.com

 
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby ta sama przewodniczka nie żaliła się często na grupy spóźnialskie, niezainteresowane historią, z wszystkiego niezadowolone. Wpis pani Melanii aż prosił się o komentarz w stylu „Wiadomo, na Śląsku Cieszyńskim mieszkają ludzie kulturalni, żądni wiedzy i ogólne fajni”. Klawisze mnie swędziły, żeby coś takiego wystukać w komentarzu, ale się powstrzymałam. 

Przypomniałam sobie pewne popołudnie półtora toku temu w Warszawie. Byłyśmy wówczas, razem z Władysławą Magierą, gośćmi sympatycznych seniorów pochodzących z obu stron Śląska Cieszyńskiego. Ludzie ci od młodości mieszkali i pracowali w stolicy Polski, często zajmowali wysokie stanowiska w różnych dziedzinach gospodarki. Można by sądzić, że całkowicie wtopili się w Warszawę, ale nic bardziej mylnego. Do dziś pozostali Cieszyniakami. 

Dyskusja stoczyła się w pewnym momencie na temat historycznej wyższości kulturalno-intelektualnej mieszkańców Śląska Cieszyńskiego nad obszarami Polski, które były pod rosyjskim zaborem. Padały dosadne słowa o tym, jak to cieszyński chłop czytał książki, gdy tymczasem polski szlachcic na Mazowszu podpisywał się krzyżykami. I tak dalej w tym stylu, zgodnie z utartymi stereotypami. 

Nie byłoby problemu, gdyby nie fakt, że wśród obecnych były także dwie rodowite warszawianki. Przyszły na moje osobiste zaproszenie, co czyniło mnie poniekąd osobą odpowiedzialną za ich samopoczucie w tym towarzystwie. Siedziały co prawda cicho, nie narzekały, ale pewnie myślały swoje. Moje późniejsze przeprosiny przyjęły, na szczęście, z humorem. 

Od tamtego spotkania jestem dość uczulona na tego typu dyskusje. A kiedy mnie coś kusi, aby się do nich włączyć, najpierw stawiam sobie pytanie, czy ktoś ze zwykłych ludzi, którym historia wyznaczyła miejsce w granicach jednego czy drugiego mocarstwa, jest odpowiedzialny za to, jakie miał warunki rozwoju? Odpowiedź jest oczywista, dlatego staram się milczeć. 
  



Może Cię zainteresować.