W piśmie – noblesse oblige, czyli szlachectwo zobowiązuje. Na długo przedtem, zanim nakaz ten pojawił się w „Maksymach i refleksjach” francuskiego pisarza Pierre’a Marca Gastona de Lévis, stanowił dla rzeczywistości pewien ideał, a przynajmniej: pożądany układ odniesienia.
Można powiedzieć nawet, że – paradoksalnie – maksyma de
Lévisa funkcjonowała wtedy tylko, kiedy jej w piśmie jeszcze nie ułożono. Ba,
więcej, kiedy szlachetnie urodzony pisarz ją sformułował – od bardzo, bardzo
dawna w realnym świecie nie było po niej śladu. Noblesse oblige – nieformalne
zobowiązania szlachty wobec „reszty” społeczeństwa.
Nieformalne? Ależ było
bardzo wiele formalnych takich zobowiązań szlachty wobec społeczeństwa, takich,
z których się ona ukradkiem (a także zachęcana przez władców) wykręcała. O
jakie zobowiązania (obowiązki) idzie? Szlachta jako warstwa społeczna wywodzi
się z czasów feudalizmu, zaś w idealnej wersji sprawiedliwości tej epoki
oznacza zakłada się, że im kto zajmuje wyższą pozycję na drabinie stratyfikacji
społecznej, tym większy ciąży na nim ciężar powinności. Dobrze, to ideał – powie,
ktoś. I będzie miał rację – to ideał, ale ideał, który współtworzył
rzeczywistość.
W XIV wieku takie obligacje szlacheckie obejmowały prowadzenie
wojny własnym sumptem, opiekę nad wasalem, chłopem, wioską parafią należącej do
szlachcica seniorii, uczestnictwo w zgromadzeniach prowincji, sprawowanie
lokalnej władzy administracyjnej i sądow