czwartek, 2 maja 2024
Imieniny: PL: Longiny, Toli, Zygmunta| CZ: Zikmund
Glos Live
/
Nahoru

Felieton przed sądem | 11.06.2018

Ten tekst przeczytasz za 5 min. 45 s
Krzysztof Łęcki. Fot. ARC

„Więzienie za felieton?” – takie pytanie widniało na okładce jednego z tygodników. Gazetę zakupiłem, sygnalizowany pytaniem materiał przeczytałem. Jako felietonista z prawie dwudziestoletnim stażem jestem, rzecz jasna, żywo zainteresowany tym, czy za felieton – a, konkretnie, za jakie treści przemycający felieton – można dzisiaj trafić za kratki. Nie oznacza to, że znacznie szerszy temat „felieton pod sąd” jest czymś zupełnie nowym na polskiej scenie publicznej. Tak, w III Rzeczpospolitej odczytywano już w salach sądowych felietony, tyle, że wcześniej z powództwa cywilnego, celem sprawdzenia czy nie naruszyły czyjejś godności osobistej albo też dobrego imienia. I tak, już wiele lat temu, zapomniany dzisiaj prałat Henryk Jankowski sądził się z pisarzem i felietonistą Pawłem Huelle, Aleksandra Jakubowska poczuła się obrażona felietonem Pawła Śpiewaka („to słówko »zlecenie« w ustach pani minister i rzekomego zabójcy brzmią zastanawiająco zbieżnie”), a niezliczona ilość osób i instytucji pewnym felietonem Stanisława Michalkiewicza odczytanym w Radio Maryja.

Nie zawsze zresztą felieton zdążył trafić przed oblicze sądu. Jeden z dawnych wydawców pisma „Sukces” niejaki Jakubas nawet nie czekał, aż ktoś poczuje się obrażony felietonem pisarki-skandalistki Manueli Gretkowskiej. Po prostu polecił swoim pracownikom nożykami wycinać kartkę z trefnym tekstem z kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy „Sukcesu”, który zapachniał mu sądową klęską. Głośna od czasu do czasu feministka,  Kazimiera Szczuka, broniła  Gretkowskiej. W rozmowie z dziennikarką przekonywała: „Przyzna pani, że autorom felietonów  przysługuje ustawowo większa swoboda niż ministrom czy głowom państwa. Felietonista ma prawo pisać, co chce, felieton to gatunek eksterytorialny, rządzący się własnymi prawami” („Szczuka w szczelinie”, Z Kazimierą Szczuką rozmawia Katarzyna Surmiak-Domańska, „Duży Format”). Zupełnie inaczej bronił oskarżanego Michalkiewicza jego redakcyjny („Najwyższy Czas!”) kolega Marian Miszalski: /…/ tekst Stanisława Michalkiewicza w Radiu Maryja to nie felieton, ale komentarz; nawet gatunków dziennikarskich nie rozróżniają, albo i rozróżniają,  ale wolą bagatelizować treść poprzez bagatelizację formy... /.../ tekst Stanisława Michalkiewicza w Radiu Maryja jest analizą i komentarzem, ale stał się ot, »felietonem«...”.  (Marian Miszalski, Śladami Bermana i Brystygierowej, „Najwyższy Czas!”). Czyli, w przypadku Gretkowskiej felietonowa forma była dla jej obrończyni usprawiedliwieniem (to tylko felieton…), gdy w przypadku Michalkiewicza jego obrońca uznał, że taka klasyfikacja byłaby obciążeniem (to przecież nie jest felieton…).  I bądź tu mądry, i pisz wiersze…

Na marginesie, współczesna pisarka i felietonistka Izabela  Filipiak przekonuje, że  napisać dobry felieton, to jak napisać dobry wiersz. I nie jest to myśl nowa. Wszak już Antoni Słonimski wyznawał: „jestem felietonista i poetą, ale te dwa rodzaje literackie mieszają się często i niespodziewanie”. Wróćmy jednak do sytuacji, w których felieton miesza się nie z poetyckim zapisem, a protokołem czy to z prokuratorskiego przesłuchania, czy sądowej rozprawy. Wróćmy zatem do wspomnianego na początku mojego felietonu artykułu „Więzienie za felieton?”. Oto pewnego  czytelnika oburzyło nazwanie w felietonie prezydenta Rzeczpospolitej – Adrianem [zob. „Ucho prezesa”], a Polski – durnym, kołtuńskim krajem i to oburzyło go do tego stopnia, że zażądał ścigania autora, Antoniego Szpaka, felietonistę tygodnika „Angora” za znieważenie narodu polskiego. Czytam w „Angorze” (nr 21, 22. 5. 2018), że „Prokuratura Rejonowa Łódź-Śródmieście poprosiła o opinie biegłego z Zakładu Lingwistyki i Psychologii Instytutu Ekspertyz Kryminalistycznych Analityks w Poznaniu. Z nieoficjalnych źródeł ponoć wiadomo, że „biegła uznała, że artykuł (Szpaka – K.Ł.) zawiera treści znieważające naród polski, Rzeczpospolitą Polską oraz prezydenta RP, a także funkcjonariuszy publicznych piastujących najwyższe funkcje w państwie”, a także, że słowa Szpaka „godzą w wyobrażenia pokrzywdzonych o własnej godności i narażają ich na utratę zaufania”. Prokurator postawił Antoniemu Szpakowi zarzut znieważenia narodu polskiego. Artykuł 133 Kodeksu karnego przewiduje za ten czyn karę do trzech lat pozbawienia wolności.

No cóż, nie znam stanowiska prezydenta Andrzeja Dudy w tej sprawie. Ale mam nadzieję, że zareagował w podobny sposób jak, wreszcie nie tak dawno temu, prezydent USA Ronald Regan. Ten, kiedy pokazano mu teksty pewnego wściekle i regularnie atakującego go felietonisty, miał zapytać bez gniewu, za to z nieudawaną troską: „Co gryzie tego gościa?”. Reagan nie miał po prostu najmniejszych wątpliwości, że z atakującym go obsesyjnie dziennikarzem musi być coś nie tak. Anegdotkę tę podaję za ciekawą książeczką Dinesha D’Souzy  „Listy do młodego konserwatysty”. Jako się rzekło – nic nie wiem o stylu rzeczywistej reakcji prezydenta Andrzeja Dudy, dla mnie samego tekst Antoniego Szpaka za bardzo przypomina wszechobecny dzisiaj internetowy bluzg i hejt, bym miał go określać jako felieton. Czy Szpak zostanie skazany? Myślę, że wątpię. W każdym razie dowcipem nie zgrzeszył Szpak na pewno.

Krzysztof Łęcki


Może Cię zainteresować.